2 września 2013r.
Pamiętniku!
Kolejny rok szkolny czas zacząć. Z Less i Karen postanowiłyśmy przenieść się do szkoły artystycznej, gdzie uczęszczało całe 1D. Jako, że każda z nas miała inne zainteresowania uczęszczałyśmy do innych klas - ja wraz z chłopakami na wokalne, Karen na taneczne, natomiast Leslie wybrała artystyczno - fotogrfaiczne, jednak przerwy i tak spędzaliśmy razem.
Zayn i Karen wciąż tworzą parę idealną. Świetnie się ze sobą dogadują i spędzają razem czas. To samo z Rosie i Liamem.
Co do Nialla to nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Otóż Niall na dobre zakochał się w Ashley - siostrze Leslie, i od kilku dni tworzą szczęśliwy związek.
Jeśli chodzi o Louisa i Less - ostatnio dość często się kłócą. Mam nadzieję, że to przejściowe i kryzys szybko minie.
Co do mnie i Hazzy ...
Kiedy wybudziłam się ze śpiączki na początku nikogo nie poznawałam. Jednak pamięć powróciła po kwadransie. Od razu zauważyłam, że chłopak coś przede mną ukrywał. Pomimo, że byłam słaba bardzo chciałam poznać problem. Po długich naleganiach zgodził się, jednak to, co od niego usłyszałam zmieniło moje życie...
- Jak ... jak mogłeś? Przecież mówiłeś, że mnie kochasz, że jestem najważniejsza! - łkałam niedowierzając w to, co przed chwilą usłyszałam.
- Kochanie .. to nie tak ..
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów! Wyjdź stąd! I nigdy nie wracaj! - wykrzyczałam ocierając łzy.
- Maddie ... proszę ...
- Wyjdź!
Po chwili zostałam sama. Zupełnie sama. Poczułam, że straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Dlaczego? Otóż kiedy leżałam w śpiączce "biedny" załamał się. Jakaś fanka to wykorzystała i zaciągnęła do łóżka. Niby był niczego nieświadomy, jednak w takie coś nie uwierzyłam. W pewnym momencie do sali wparowała Karen i Rosie. Obie mocno mnie do siebie przytuliły zapewniając, że wszystko będzie dobrze.
Przez pierwsze dni po wyjściu ze szpitala nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wszystko mi go przypominało. Całymi dniami siedziałam zapłakana w swoim pokoju nikogo doń nie wpuszczając. Rodzice wiedzieli o wszystkim. Byli nieźle zdenerwowani.
Kiedy minął tydzień od mojego wypisu ze szpitala odwiedziła mnie Karen i postanowiła wyciągnąć z domu. Po długich namowach przyjaciółki niechętnie przystałam na jej propozycję. Zwlokłam się z łóżka, wzięłam prysznic, umalowałam, ubrałam w ZESTAW i rozczesałam włosy, po czym zupełnie nieświadoma wyszłam z Karen z domu. Zaciągnęła mnie do parku, po czym w pewnym momencie zawiązała oczy chustką.
- Co ty wyprawiasz?! Karen!
- Zaufaj mi. - powiedziała spokojnie. Chwyciła mnie za rękę, a ja pozwalałam się jej ciągnąć. Przeszłyśmy kilkadziesiąt metrów, kiedy nagle zatrzymałyśmy się. Przyjaciółka ściągnęła mi opaskę, jednak to co ujrzałam przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Stałam przed dużą sceną, na której stał Harry. Wokół było pełno balonów w kształcie serc i kolorowych kwiatów.
Łzom i czułościom nie było końca. Sam wymyślił dla mnie piosenkę, sam ją zaśpiewał wyrażając wszystkie emocje, które się w nim kłębiły. To właśnie wtedy coś we mnie pękło. Poczułam, że wciąż darzę go ogromnym uczuciem. Wbiegłam na scenę i rzuciłam mu się w ramiona. Okręcił mnie kilka razy dookoła własnej osi, po czym zatonęliśmy w długim, namiętnym pocałunku. Wakacje zakończyłam w towarzystwie ukochanego i najlepszych przyjaciół...
Tak właśnie zakończyłam najwspanialsze wakacje mojego życia. Teraz przede mną bieg. Znów maraton. Znów tyle kilometrów do przebiegnięcia. Nieraz będzie z górki, jednak też nieraz będzie trzeba piąć się wzwyż. A kiedy nie będzie już sił zawsze przecież są przyjaciele, którzy pomogą, przytrzymają, w najgorszym wypadku poniosą. Bo przyjaciele są jak anioły ... Użyczają swoich skrzydeł kiedy nasze nie wiedzą już jak mają latać .♥
"Bądź jak skrzydła dwa kiedy braknie sił .. ♥"
______________
Kochani! < 3
Tak właśnie .. - EPILOG ...
Sama się tego nie spodziewałam. Taki spontan.
Dlaczego epilog?
Otóż niestety wyszłam już z wprawy pisania i bardzo ciężko było mi napisać ten epilog. Wali mi się nauka, już 3x w tygodniu na 7.15 do około 14.30, więc jeśli tak dalej pójdzie wykończę się psychicznie ;/
Pomimo, że część z Was chce kontynuacji ja niestety muszę odmówić..
Być może nie nadaję się do tego, jestem zbyt leniwa lub za bardzo się na to napaliłam.
Mam w planie następne opowiadanie (tak wiem, pewnie pomyslicie, że żal czy coś), jednak to będzie dokładnie zaplanowane. Nie wiem kiedy je zacznę, ale myślę, że gdzieś w kwietniu, czyli po moich egzaminach o ile nie dopiero na wakacjach :p Wszystko się okaże ...
Dziękuję Wam za to że byłyście :*
Za każdy komentarz, każde wejście, każdy hejt na asku, za wszystko ...
Wciąż pozostajemy w kontakcie nawet na wypadek gdyby mój pomysł z nowym opowiadaniem miał wypalić.
ASK - ask.fm/angelouus
TT - @angelikaa_1D
GG - 17838421 - teraz na GG jestem bardzo rzadko.
To chyba wszystko . Dziękuję Wam z całego serca że byłyście < 3 ... i przepraszam ;c
Kocham Was! ♥
~Angelika.♥
//z perspektywy Karen
Dochodziła północ, kiedy dostałam telefon od matki Maddy.
- Halo? - odebrałam zaspanym głosem.
- Karen ... Madeline .. ona ... - mówiła łkając i robiąc długie przerwy.
- Co się stało, pani Davis? - zapytałam coraz bardziej zaniepokojona.
- Ona miała .... miała wypadek. Jest w ciężkim stanie ..
- W którym szpitalu jest? - zapytałam i zerwałam się z łóżka.
Po usłyszeniu adresu nie czekając ani chwili dłużej ubrałam się w TO, szybko przeczesałam włosy i szybkim krokiem wyszłam z domu, który jak zwykle był pusty. Zakluczyłam wyjściowe drzwi i już po chwili zdenerwowana prowadziłam samochód. W międzyczasie zawiadomiłam o wszystkim Harry'ego starając się mówić w miarę opanowanym głosem. Był jeszcze bardziej zszokowany niż ja i również obiecał być jak najszybciej. Droga minęła mi szybko. W końcu znalazłam się pod szpitalem. Zaparkowałam w wolnym miejscu i pobiegłam w stronę budynku. W recepcji nie chcieli udzielić mi jakichkolwiek informacji, dlatego wyciągnęłam telefon i skontaktowałam się z mamą Madds. Poinformowała mnie o numerze sali. Rozłączyłam się i z obojętnym wyrazem twarzy przeszłam obok recepcji. Niedługo później znalazłam się na korytarzu, gdzie na jednym z krzeseł siedziała pani Davis chowając twarz w dłoniach. Podbiegłam do niej i usiadłam obejmując ramieniem.
- Karen ... - wyszeptała.
- Co z nią?
- Źle... - łkała patrząc w podłogę. - Bardzo źle. Nawet nie wiem jak do tego doszło.
- Co mówią lekarze? - pytałam dalej.
- Jej stan jest bardzo ciężki. Ma liczne złamania, problem z kręgosłupem i z mózgiem.
W tym momencie z sali wyszedł lekarz. Matka Madeline gwałtownie się zerwała i podeszła do doktora. Nie słyszałam dokładnie co mówili, jednak ich dialog nie trwał długo. Po chwili załamana kobieta z dłonią przy ustach usiadła na tym samym miejscu.
- Śpiączka ... Maddie ... jest w śpiączce... - powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
Moje źrenice gwałtownie się poszerzyły. To nie mogła być prawda. Nie tak dawno normalnie rozmawiałyśmy, śmiała się, wszystko było w jak najlepszym porządku. A teraz jest w śpiączce? Nie mieściło mi się to w głowie. W tym samym momencie zauważyłam Harry'ego i Zayn'a. Od razu do nich podbiegłam i przytuliłam każdego z osobna.
- Co z Maddy? - zapytał Hazz potrząsając moje ramiona.
- Jest ... jest w śpiączce. - odparłam przerażona. Dopiero w tamtym momencie uświadomiłam sobie powagę sytuacji.
To nie może być prawda! Nie! biłam się z myślami. Dochodziła 3 w nocy. Zrezygnowana i zapłakana usiadłam na krześle chowając twarz w dłoniach. Natychmiast przysiadł się do mnie Zayn, natomiast Harry walił pięścią w ścianę. Widać było, iż ta sytuacja całkowicie go dobiła. Wtuliłam się w Malika cały czas łkając. Chłopak pocieszał mnie gładząc po włosach. Nagle usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odwróciłam głowę i ujrzałam mamę Maddy wychodzącą z jej sali. Poderwałam się i podeszłam do niej.
- Możemy wejść? - zapytałam cicho.
Odpowiedź kobiety poprzedził lekarz z obojętnym wyrazem twarzy.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Wszyscy jesteście zmęczeni, a Madeline i tak w tej chwili nie pomożecie. Przyjdźcie rano.
- Nigdzie się nie ruszę. Wpuści mnie pan? - powiedział stanowczo Harry, który nagle znalazł się koło nas.
Doktor spojrzał na niego szerzej otwierając oczy i marszcząc czoło. Po chwili westchnął głęboko i odszedł.
- Lekarz miał rację, nie ma sensu żebyśmy tutaj wszyscy byli. Zostanę z nią. - powiedziała spokojna głosem matka Madeline.
- Nie ma mowy. Nie ruszymy się. - powiedziałam.
- Karen, odpuść. Jesteś zmęczona i zbyt zdenerwowana. Zayn zabierze cię do domu. Ja zostanę z Maddie. - odparł Styles.
- Proszę wracać do domu. Ma pani jeszcze Annabel, która teraz pani potrzebuje. - zwrócił się do matki Madds.
Wszyscy przytaknęliśmy głowami i skierowaliśmy się do wyjścia. Zayn objął mnie ramieniem, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Pożegnaliśmy się z panią Davis i wsiedliśmy do samochodu Malika. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało.
- Jedziemy do mnie czy do ciebie? - zapytał w pewnym momencie.
Wzruszyłam ramionami. W tamtej chwili to było najmniej ważne. Cały czas myślałam o Maddie. O wypadku, o tym jak do tego doszło, co się mogło stać. Po kilku minutach zauważyłam, jak Zayn parkuje pod ich domem.
- A jednak ... - powiedziałam cicho, na co Mulat się zaśmiał. Wysiadłam z auta i skierowałam się do wejścia. Niall, Lou, Liam oraz Rosie, która tej nocy została u chłopaków od razu zasypali mnie masą pytań. Nie miałam na to wszystko siły, dlatego posłałam Zaynowi błagalne spojrzenie, po czym udałam się do jego pokoju. Wzięłam odprężający prysznic, po którym od razu poczułam się lepiej. Ubrałam na siebie bieliznę, wysuszyłam włosy, zmyłam makijaż a z szuflady wyciągnęłam jedną z jego koszulek. W duchu dziękowałam sobie, że zabrałam kosmetyczkę. Wyszłam z łazienki i od razu usiadłam na łóżku chłopaka. Po kilkunastu sekundach do pokoju wszedł Malik i widząc mnie znacząco uniósł brwi, po czym usiadł zaraz obok mnie.
- Dziękuję. - wyszeptałam i splotłam swoje palce z jego.
- Polecam się na przyszłość. - odpowiedział również szeptem i czule mnie pocałował. Po kilku minutach zmęczona położyłam się na jego łóżku.
- Mam spać z tobą? - zapytał niepewnie. W odpowiedzi zrobiłam mu więcej miejsca i odchyliłam rąbek kołdry.
Chłopak nachylił się nade mną i ściągnąwszy koszulkę i spodnie skorzystał z zaproszenia. Wykończona szybko zasnęłam w objęciach ukochanego...
//z perspektywy Harry'ego...
Patrzyłem na Madeline. Na jej bladą, kruchą twarz. Siedziałem na szpitalnym krześle i trzymałem w swoich dłoniach jej delikatną rękę. Łzy same napływały mi do oczu. Nie mieściło mi się to w głowie,bo przecież jeszcze przed kilkoma godzinami normalnie z nami rozmawiała, śmiała się i wygłupiała. Obarczałem się winą za to, że jej nie odwiozłem. Wtedy na pewno wszystko byłoby w porządku. Siedziałem tak dobrą godzinę, po czym zmożony snem usnąłem...
Obudziłem się nie wiedząc gdzie jestem. Dopiero po chwili zaczęły docierać do mnie szczegóły. Spojrzałem na Maddy. Nic się nie zmieniło. Westchnąłem i spojrzałem na zegar ścienny, który wskazywał godzinę 9:00. Cieszyłem się, że nie mieliśmy w tym tygodniu żadnych wywiadów i koncertów. Niespodziewanie do sali weszli chłopaki razem z Karen i Rosie. Przez chwilę rozmawialiśmy, ja jednak cały czas myślami byłem gdzie indziej. Cały czas patrzyłem na Maddie i obwiniałem się za to, co się wydarzyło ...
// To takk ...
Tego rozdziału miało nie być, w ogóle w najbliższym czasie miała pojawić się informacja, że zamykam to opowiadanie.Miało ono dobiec końca właśnie dzisiaj. Straciłam pomysł ... Jednak jedna z Was uświadomiła mnie na asku, że nie po to zdobywałam czytelników, żeby teraz tak po prostu przestać pisać xd
Rozdziały będą się pojawiać, choć zupełnie straciłam pomysł na kontynuację ;PP
Będą się pojawiać ok. raz w tygodniu, gdyż - jak same wiecie - szkoła. A teraz jeszcze III klasa, więc musze się skupić na maxa :PP
PRZEPRASZAM <3
POZDRAWIAM :*
CZEKAM NA KOMENTARZE xD
.. i dziękuję Wam za wszystkie comm. and wyświetlenia! <3