poniedziałek, 9 września 2013

Epilog .♥

2 września 2013r.

Pamiętniku! 
  Kolejny rok szkolny czas zacząć. Z Less i Karen postanowiłyśmy przenieść się do szkoły artystycznej, gdzie uczęszczało całe 1D. Jako, że każda z nas miała inne zainteresowania uczęszczałyśmy do innych klas - ja wraz z chłopakami na wokalne, Karen na taneczne, natomiast Leslie wybrała artystyczno - fotogrfaiczne, jednak przerwy i tak spędzaliśmy razem. 
  Zayn i Karen wciąż tworzą parę idealną. Świetnie się ze sobą dogadują i spędzają razem czas. To samo z Rosie i Liamem.
  Co do Nialla to nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Otóż Niall na dobre zakochał się w Ashley - siostrze Leslie, i od kilku dni tworzą szczęśliwy związek.
  Jeśli chodzi o Louisa i Less - ostatnio dość często się kłócą. Mam nadzieję, że to przejściowe i kryzys szybko minie. 
  Co do mnie i Hazzy ... 
 Kiedy wybudziłam się ze śpiączki na początku nikogo nie poznawałam. Jednak pamięć powróciła po kwadransie. Od razu zauważyłam, że chłopak coś przede mną ukrywał. Pomimo, że byłam słaba bardzo chciałam poznać problem. Po długich naleganiach zgodził się, jednak to, co od niego usłyszałam zmieniło moje życie...

- Jak ... jak mogłeś? Przecież mówiłeś, że mnie kochasz, że jestem najważniejsza! - łkałam niedowierzając w to, co przed chwilą usłyszałam. 
- Kochanie .. to nie tak ..
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów! Wyjdź stąd! I nigdy nie wracaj! - wykrzyczałam ocierając łzy. 
- Maddie ... proszę ...
- Wyjdź! 
Po chwili zostałam sama. Zupełnie sama. Poczułam, że straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Dlaczego? Otóż kiedy leżałam w śpiączce "biedny" załamał się. Jakaś fanka to wykorzystała i zaciągnęła do łóżka. Niby był niczego nieświadomy, jednak w takie coś nie uwierzyłam. W pewnym momencie do sali wparowała Karen i Rosie. Obie mocno mnie do siebie przytuliły zapewniając, że wszystko będzie dobrze. 

Przez pierwsze dni po wyjściu ze szpitala nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wszystko mi go przypominało. Całymi dniami siedziałam zapłakana w swoim pokoju nikogo doń nie wpuszczając. Rodzice wiedzieli o wszystkim. Byli nieźle zdenerwowani. 

Kiedy minął tydzień od mojego wypisu ze szpitala odwiedziła mnie Karen i postanowiła wyciągnąć z domu. Po długich namowach przyjaciółki niechętnie przystałam na jej propozycję. Zwlokłam się z łóżka, wzięłam prysznic, umalowałam, ubrałam w ZESTAW i rozczesałam włosy, po czym zupełnie nieświadoma wyszłam z Karen z domu. Zaciągnęła mnie do parku, po czym w pewnym momencie zawiązała oczy chustką. 
- Co ty wyprawiasz?! Karen!
- Zaufaj mi. - powiedziała spokojnie. Chwyciła mnie za rękę, a ja pozwalałam się jej ciągnąć. Przeszłyśmy kilkadziesiąt metrów, kiedy nagle zatrzymałyśmy się. Przyjaciółka ściągnęła mi opaskę, jednak to co ujrzałam przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Stałam przed dużą sceną, na której stał Harry. Wokół było pełno balonów w kształcie serc i kolorowych kwiatów. 

Łzom i czułościom nie było końca. Sam wymyślił dla mnie piosenkę, sam ją zaśpiewał wyrażając wszystkie emocje, które się w nim kłębiły. To właśnie wtedy coś we mnie pękło. Poczułam, że wciąż darzę go ogromnym uczuciem. Wbiegłam na scenę i rzuciłam mu się w ramiona. Okręcił mnie kilka razy dookoła własnej osi, po czym zatonęliśmy w długim, namiętnym pocałunku. Wakacje zakończyłam w towarzystwie ukochanego i najlepszych przyjaciół...

Tak właśnie zakończyłam najwspanialsze wakacje mojego życia. Teraz przede mną bieg. Znów maraton. Znów tyle kilometrów do przebiegnięcia. Nieraz będzie z górki, jednak też nieraz będzie trzeba piąć się wzwyż. A kiedy nie będzie już sił zawsze przecież są przyjaciele, którzy pomogą, przytrzymają, w najgorszym wypadku poniosą. Bo przyjaciele są jak anioły ... Użyczają swoich skrzydeł kiedy nasze nie wiedzą już jak mają latać .♥ 

"Bądź jak skrzydła dwa kiedy braknie sił .. ♥" 

______________

Kochani! < 3
Tak właśnie .. - EPILOG ...
Sama się tego nie spodziewałam. Taki spontan. 

Dlaczego epilog? 
Otóż niestety wyszłam już z wprawy pisania i bardzo ciężko było mi napisać ten epilog. Wali mi się nauka, już 3x w tygodniu na 7.15 do około 14.30, więc jeśli tak dalej pójdzie wykończę się psychicznie ;/
Pomimo, że część z Was chce kontynuacji ja niestety muszę odmówić..
Być może nie nadaję się do tego, jestem zbyt leniwa lub za bardzo się na to napaliłam.
Mam w planie następne opowiadanie (tak wiem, pewnie pomyslicie, że żal czy coś), jednak to będzie dokładnie zaplanowane. Nie wiem kiedy je zacznę, ale myślę, że gdzieś w kwietniu, czyli po moich egzaminach o ile nie dopiero na wakacjach :p Wszystko się okaże ...

Dziękuję Wam za to że byłyście :* 
Za każdy komentarz, każde wejście, każdy hejt na asku, za wszystko ...
Wciąż pozostajemy w kontakcie nawet na wypadek gdyby mój pomysł z nowym opowiadaniem miał wypalić. 
ASK - ask.fm/angelouus
TT - @angelikaa_1D
GG - 17838421 - teraz na GG jestem bardzo rzadko. 

 To chyba wszystko . Dziękuję Wam z całego serca że byłyście < 3 ... i przepraszam ;c 

Kocham Was! ♥ 


~Angelika.♥

niedziela, 1 września 2013

11 .♥

//z perspektywy Karen


     Dochodziła północ, kiedy dostałam telefon od matki Maddy.
- Halo? - odebrałam zaspanym głosem.
- Karen ... Madeline .. ona ... - mówiła łkając i robiąc długie przerwy. 
- Co się stało, pani Davis? - zapytałam coraz bardziej zaniepokojona.
- Ona miała .... miała wypadek. Jest w ciężkim stanie ..
- W którym szpitalu jest? - zapytałam i zerwałam się z łóżka. 
Po usłyszeniu adresu nie czekając ani chwili dłużej ubrałam się w TO, szybko przeczesałam włosy i szybkim krokiem wyszłam z domu, który jak zwykle był pusty. Zakluczyłam wyjściowe drzwi i już po chwili zdenerwowana prowadziłam samochód. W międzyczasie zawiadomiłam o wszystkim Harry'ego starając się mówić w miarę opanowanym głosem. Był jeszcze bardziej zszokowany niż ja i również obiecał być jak najszybciej. Droga minęła mi szybko. W końcu znalazłam się pod szpitalem. Zaparkowałam w wolnym miejscu i pobiegłam w stronę budynku. W recepcji nie chcieli udzielić mi jakichkolwiek informacji, dlatego wyciągnęłam telefon i skontaktowałam się z mamą Madds. Poinformowała mnie o numerze sali. Rozłączyłam się i z obojętnym wyrazem twarzy przeszłam obok recepcji. Niedługo później znalazłam się na korytarzu, gdzie na jednym z krzeseł siedziała pani Davis chowając twarz w dłoniach. Podbiegłam do niej i usiadłam obejmując ramieniem.
- Karen ... - wyszeptała.
- Co z nią?
- Źle... - łkała patrząc w podłogę. - Bardzo źle. Nawet nie wiem jak do tego doszło. 
- Co mówią lekarze? - pytałam dalej. 
- Jej stan jest bardzo ciężki. Ma liczne złamania, problem z kręgosłupem i z mózgiem. 
W tym momencie z sali wyszedł lekarz. Matka Madeline gwałtownie się zerwała i podeszła do doktora. Nie słyszałam dokładnie co mówili, jednak ich dialog nie trwał długo. Po chwili załamana kobieta z dłonią przy ustach usiadła na tym samym miejscu.
- Śpiączka ... Maddie ... jest w śpiączce... - powiedziała ledwo słyszalnym głosem. 
Moje źrenice gwałtownie się poszerzyły. To nie mogła być prawda. Nie tak dawno normalnie rozmawiałyśmy, śmiała się, wszystko było w jak najlepszym porządku. A teraz jest w śpiączce? Nie mieściło mi się to w głowie. W tym samym momencie zauważyłam Harry'ego i Zayn'a. Od razu do nich podbiegłam i przytuliłam każdego z osobna.
- Co z Maddy? - zapytał Hazz potrząsając moje ramiona.
- Jest ... jest w śpiączce. - odparłam przerażona. Dopiero w tamtym momencie uświadomiłam sobie powagę sytuacji. 
To nie może być prawda! Nie! biłam się z myślami. Dochodziła 3 w nocy. Zrezygnowana i zapłakana usiadłam na krześle chowając twarz w dłoniach. Natychmiast przysiadł się do mnie Zayn, natomiast Harry walił pięścią w ścianę. Widać było, iż ta sytuacja całkowicie go dobiła. Wtuliłam się w Malika cały czas łkając. Chłopak pocieszał mnie gładząc po włosach. Nagle usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odwróciłam głowę i ujrzałam mamę Maddy wychodzącą z jej sali. Poderwałam się i podeszłam do niej. 
- Możemy wejść? - zapytałam cicho. 
Odpowiedź kobiety poprzedził lekarz z obojętnym wyrazem twarzy.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Wszyscy jesteście zmęczeni, a Madeline i tak w tej chwili nie pomożecie. Przyjdźcie rano.
- Nigdzie się nie ruszę. Wpuści mnie pan? - powiedział stanowczo Harry, który nagle znalazł się koło nas. 
Doktor spojrzał na niego szerzej otwierając oczy i marszcząc czoło. Po chwili westchnął głęboko i odszedł. 
- Lekarz miał rację, nie ma sensu żebyśmy tutaj wszyscy byli. Zostanę z nią. - powiedziała spokojna głosem matka Madeline.
- Nie ma mowy. Nie ruszymy się. - powiedziałam. 
- Karen, odpuść. Jesteś zmęczona i zbyt zdenerwowana. Zayn zabierze cię do domu. Ja zostanę z Maddie. - odparł Styles. 
- Proszę wracać do domu. Ma pani jeszcze Annabel, która teraz pani potrzebuje. - zwrócił się do matki Madds. 
Wszyscy przytaknęliśmy głowami i skierowaliśmy się do wyjścia. Zayn objął mnie ramieniem, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Pożegnaliśmy się z panią Davis i wsiedliśmy do samochodu Malika. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało. 
- Jedziemy do mnie czy do ciebie? - zapytał w pewnym momencie. 
Wzruszyłam ramionami. W tamtej chwili to było najmniej ważne. Cały czas myślałam o Maddie. O wypadku, o tym jak do tego doszło, co się mogło stać. Po kilku minutach zauważyłam, jak Zayn parkuje pod ich domem. 
- A jednak ... - powiedziałam cicho, na co Mulat się zaśmiał. Wysiadłam z auta i skierowałam się do wejścia. Niall, Lou, Liam oraz Rosie, która tej nocy została u chłopaków od razu zasypali mnie masą pytań. Nie miałam na to wszystko siły, dlatego posłałam Zaynowi błagalne spojrzenie, po czym udałam się do jego pokoju. Wzięłam odprężający prysznic, po którym od razu poczułam się lepiej. Ubrałam na siebie bieliznę, wysuszyłam włosy, zmyłam makijaż a z szuflady wyciągnęłam jedną z jego koszulek. W duchu dziękowałam sobie, że zabrałam kosmetyczkę. Wyszłam z łazienki i od razu usiadłam na łóżku chłopaka. Po kilkunastu sekundach do pokoju wszedł Malik i widząc mnie znacząco uniósł brwi, po czym usiadł zaraz obok mnie. 
- Dziękuję. - wyszeptałam i splotłam swoje palce z jego. 
- Polecam się na przyszłość. - odpowiedział również szeptem i czule mnie pocałował. Po kilku minutach zmęczona położyłam się na jego łóżku. 
- Mam spać z tobą? - zapytał niepewnie. W odpowiedzi zrobiłam mu więcej miejsca i odchyliłam rąbek kołdry. 
Chłopak nachylił się nade mną i ściągnąwszy koszulkę i spodnie skorzystał z zaproszenia. Wykończona szybko zasnęłam w objęciach ukochanego...


//z perspektywy Harry'ego...

 Patrzyłem na Madeline. Na jej bladą, kruchą twarz. Siedziałem na szpitalnym krześle i trzymałem w swoich dłoniach jej delikatną rękę. Łzy same napływały mi do oczu. Nie mieściło mi się to w głowie,bo przecież jeszcze przed kilkoma godzinami normalnie z nami rozmawiała, śmiała się i wygłupiała. Obarczałem się winą za to, że jej nie odwiozłem. Wtedy na pewno wszystko byłoby w porządku. Siedziałem tak dobrą godzinę, po czym zmożony snem usnąłem...
Obudziłem się nie wiedząc gdzie jestem. Dopiero po chwili zaczęły docierać do mnie szczegóły. Spojrzałem na Maddy. Nic się nie zmieniło. Westchnąłem i spojrzałem na zegar ścienny, który wskazywał godzinę 9:00. Cieszyłem się, że nie mieliśmy w tym tygodniu żadnych wywiadów i koncertów. Niespodziewanie do sali weszli chłopaki razem z Karen i Rosie. Przez chwilę rozmawialiśmy, ja jednak cały czas myślami byłem gdzie indziej. Cały czas patrzyłem na Maddie i obwiniałem się za to, co się wydarzyło ... 

// To takk ... 
Tego rozdziału miało nie być, w ogóle w najbliższym czasie miała pojawić się informacja, że zamykam to opowiadanie.Miało ono dobiec końca właśnie dzisiaj. Straciłam pomysł ... Jednak jedna z Was uświadomiła mnie na asku, że nie po to zdobywałam czytelników, żeby teraz tak po prostu przestać pisać xd 
Rozdziały będą się pojawiać, choć zupełnie straciłam pomysł na kontynuację ;PP 
Będą się pojawiać ok. raz w tygodniu, gdyż - jak same wiecie - szkoła. A teraz jeszcze III klasa, więc musze się skupić na maxa :PP 

PRZEPRASZAM <3 
POZDRAWIAM :* 
CZEKAM NA KOMENTARZE xD

.. i dziękuję Wam za wszystkie comm. and wyświetlenia! <3

niedziela, 4 sierpnia 2013

10.♥

    Sobotni dzień nie zapowiadał się inaczej niż pozostałe dni. Pomimo, że obudziłam się około godziny 9.00 leżałam jeszcze beztrosko w przyjemnie pachnącej i ciepłej pościeli około pół godziny rozmyślając na przeróżne tematy. W końcu zmogłam się i wyszłam z łóżka. Wzięłam zimny, orzeźwiający prysznic, zrobiłam odpowiedni makijaż, a włosy rozczesałam szczotką i zostawiłam rozpuszczone po czym ubrałam ZESTAW. Zrobiłam śniadanie i biorąc do ręki talerz z posiłkiem udałam się do salonu. Włączyłam telewizję i zajęłam się jedzeniem. Po skończeniu już miałam wychodzić do kuchni, kiedy skupiłam swoją uwagę na ekranie, gdzie rozpoczynał się wywiad z chłopakami z One Direction. Z powrotem usiadłam na kanapie i właśnie w tym momencie telewizor się wyłączył. Próbowałam go włączać, jednak to było na nic. Wzięłam talerz do ręki i zaniosłam do kuchni, gdzie spotkałam mamę.
- Dlaczego nie działa telewizor? - spytałam. 
- Tata majstruje coś przy elektryczności. - odparła. 
- Ok... - odpowiedziałam unosząc jedną brew i wyszłam z kuchni kierując się do swojego pokoju, gdyż usłyszałam dzwonek swojego telefonu. W ostatniej chwili złapałam za komórkę i odebrałam połączenie od Karen. 
- Tak?
- Oglądasz wywiad?
- Nie. - zamruczałam i wyjaśniłam powód. 
- Rozumiem. - odparła współczującym głosem. - Mówili o nas!
Zamurowało mnie. 
- Jak to ... o nas? - spytałam zszokowana. 
- No o nas! O tobie, o mnie i o Less. Ta babka pytała ich, czy jesteśmy rzeczywiście ich dziewczynami i tak dalej. Musimy się dzisiaj spotkać, to Ci opowiedzą. 
Umówiłyśmy się, że z Rosie wpadniemy do chłopaków o 16.00. Rozłączyłam się i położyłam na łóżku. Wszyscy wszystko wiedzą. Pewnie jestem już w tysiącach gazet, nienawidzą mnie miliony fanek Harry'ego za to, że zakochałam się w ich idolu. A może są też takie, które nam kibicują? - myślałam. W końcu wstałam i podeszłam do regału z książkami. Wzięłam jedną z nich i udałam się do ogrodu. Usiadłam na hamaku w cieniu drzew i czytając odpłynęłam w świat lektury ... 

  Czas minął szybko. Nie zorientowałam się kiedy była 15.00. Udałam się do swojego pokoju, by przygotować się do wyjścia. Poprawiłam makijaż, Włosy związałam w niskiego kucyka i ubrałam TAKI zestaw, po czym wolnym krokiem udałam się w stronę garażu wyciągając swój samochód. Wjeżdżałam właśnie w bramę, kiedy ujrzałam Rosie. Pomachała do mnie i wyszła w moim kierunku. Przywitałyśmy się cmokiem w policzek i uśmiechnęłyśmy się do siebie. 
- Widziałaś wywiad? - zapytała. 
- Niestety. Problemy techniczne. - odparłam jęcząc. Zamknęłam samochód, a przyjaciółka objęła mnie ramieniem i we dwie weszłyśmy do domu chłopaków. Wszyscy powitali nas w hallu. Zauważyłam Karen trzymającą za rękę Zayna. Dopiero teraz Rosie uwolniła mnie ze swojego uścisku. Od razu podbiegłam do Harry'ego i mocno go przytuliłam, po czym pocałowałam. 
- Jeśli zapytacie mnie czy oglądałam wywiad, to od razu powiem wam, iż nie. I to z przyczyn ode mnie niezależnych. - powiedziałam zrozpaczona i wtuliłam się znów w Stylesa, 
- A ja owszem, widziałam. - powiedziała Rosemary i podeszła do Liama zarzucając mu ręce na szyję. 
- W takim razie zapraszamy w nasze skromne progi. - powiedział zabawnie Zayn. - Wszystko ci opowiemy, Maddie. 
Uśmiechnęłam się do nich przyjaźnie. Wszyscy udaliśmy się do salonu. Rozsiedliśmy się na kanapie, sofie i fotelach. Chłopaki opowiadali o pytaniach im zadawanych, filmie, piosenkach, a także przytoczyli wątek nas. 
- Harry o tobie opowiadał. Mówił, że jesteś piękna, mądra, inteligentna bla bla bla .. - zaczął wyliczać Horan, a ja poczułam, że się czerwienię. 
- I ślicznie wyglądasz z rumieńcami. - wyszeptał mi Harry i mocno do siebie przytulił. Pomimo wszystko czułam się szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Atmosfera była niesamowicie przyjemna, Rosie i Karen co chwila się do mnie uśmiechały, a obok mnie siedział mój ukochany mocno trzymając mnie w ramionach - więc czegóż chcieć więcej mając przy sobie przyjaciół, chłopaka i dobre stosunki z rodziną? Los jednak bywa przewrotny, a fortuna kołem się toczy, więc nie zawsze jest tak, jakbyśmy tego chcieli. 
  U chłopaków posiedziałyśmy jeszcze kilka godzin. W tym czasie Niall zamówił pizzę, którą ze smakiem zjedliśmy. Zegar wskazywał 21.00. Karen niedawno poszła razem z Zaynem, który ją odprowadzał, a Rosie zostawała na dzisiejszą noc u chłopaków. 
- Będę się zbierać. - powiedziałam wstając.
- Odwiozę cię. - natychmiast zaproponował Hazz i wstał razem ze mną.
- Nie trzeba, mam swój samochód. - odparłam uśmiechając się. 
- Jesteś tego pewna? - zapytał troskliwie i złapał mnie za ramiona. 
- Harry, daj spokój. - zaśmiałam się. - Jestem pewna. 
Pożegnałam się z resztą i ze swoim chłopakiem wyszłam na zewnątrz. 
- Na pewno chcesz jechać sama? 
- Kochanie, daj spokój. Jestem już duża i poradzę sobie sama. A przynajmniej tym razem. - powiedziałam przybliżając się do chłopaka i popatrzyłam mu w oczy. Hazz westchnął i schylił się ku mnie obdarowując mnie czułym pocałunkiem. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam do siebie po czym w końcu się od siebie oderwaliśmy. 
- Na razie. - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem się. 
Niczego nieświadoma wsiadłam w samochód i odjechałam. Do domu nie było daleko - niecałe 10 minut drogi. Nagle usłyszałam trzask rozbijanej szyby, po czym poczułam mocne uderzenie w głowę. Później była już tylko ciemność ...

//Taki tam xdd
Może nie za długi ale jest ;d 

Ze względu na to, że jutro wyjeżdżam na rekolekcje,
11. pojawi się dopiero w poniedziałek, 12.08 :* 
W tym czasie komentujemy kochane < 33 
Zróbcie mi miłą niespodziankę xx

Do następnego < 3

środa, 31 lipca 2013

9.♥

   Minęły 3 dni. Codziennie wraz z Karen i Rosie widywaliśmy się u chłopaków i wspólnie rozmawialiśmy z Leslie przez skype. Pomimo tych paru dni rozłąki bardzo za nią tęskniliśmy, w szczególności Louis. Całą, ośmioosobową paczką spędzaliśmy całe dnie na rozmowach, wygłupach czy spacerach. Uwielbiałam takie beztroskie dni. W międzyczasie do domu wrócił tata. Ku mojemu zaskoczeniu mnie i Annabel przywitał dość ciepło. Siostra dostała od niego nową lalkę, a ja nową sukienkę. Jeszcze większym szokiem był dla mnie prezent dla mamy - śliczne perły. Miałam nadzieję, że nadejdą tylko dobre dni. Nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka ... 
  W leniwy piątek przeciągnęłam się w pościeli i wyszłam z łóżka. Pogoda za oknem była deszczowa i ponura. Wyciągnęłam z szafy TO i opiąwszy włosy w koczka zeszłam na śniadanie do kuchni, w której o dziwo była już pozostała część rodzina. Przywitali mnie bardzo entuzjastycznie i wskazali mi miejsce obok mamy, na przeciwko Annabel. Lekko zdziwiona i uśmiechnięta zarazem usiadłam na krześle i wzięłam do ręki tosta z serem. 
- Będziesz się bawić ze mną i tatusiem w Indian? - spytała mnie uradowana siostra. Tata roześmiał się tylko i oboje spojrzeli na mnie wyczekująco. Przełknęłam kęs śniadania i popatrzyłam na nich.
- Ja? 
- A co masz lepszego do roboty? - zapytał tym razem ojciec.
- Wybaczcie, ale jakoś nie mam ochoty. - odpowiedziałam wzdychając. - Po prostu mi się nie chce. 
Widziałam, jak tato szepnął coś do Annabel, a ta szeroko uśmiechnięta tylko pokiwała głową. 
- Ok, Maddie. Jak wolisz. - odparła wzruszając ramionami. Po kilku minutach zjadłszy posiłek wraz z tatą udali się na górę. Spojrzałam zdezorientowana na mamę, na co ona tylko się zaśmiała i wzięła ze stołu brudne talerze wkładając je do zmywarki. Po chwili i ja skończyłam śniadanie i odłożywszy naczynia do zmywarki leniwie poczłapałam do salonu. Włączyłam telewizor w nadziei, że obejrzę coś ciekawego, jednak po kilkunastu minutach znudzona przeskakiwaniem po kanałach poszłam na górę do swojego pokoju. Włączyłam komputer i zalogowałam się na FB, TT i Skype. Obok kontaktu Leslie ujrzałam zieloną kropkę, więc od razu się z nią połączyłam. Była uśmiechnięta, opowiadała o pięknej pogodzie, o wypadach w góry, o tym, jak miło spędza czas. Po kilku minutach do naszej rozmowy dołączyła Ashley, a później Helen. Rozmawiałyśmy chwilę śmiejąc się. Niespodziewanie do mojego pokoju wtargnął tata trzymając Annabel na baranach. Oboje mieli na sobie koce, ich twarze były wymalowane wojennymi barwami a na głowie mieli coś w stylu pióropusza. Zdezorientowana szybko pożegnałam się z dziewczynami i zamknęłam laptopa. 
- O co chodzi? - zapytałam spode łba. 
- Nie chciałaś się z nami bawić więc ... - powiedział rozbawiony ojciec i oboje rzucili się na moje łóżko łaskocząc mnie. Pomimo moich błagań, pisków, krzyków i gróźb nie przestawali, a ja śmiałam się w najlepsze. Takich rodzinnych dni brakowało mi najbardziej. W końcu zmęczeni usiedliśmy na łóżku opierając się o ścianę. Rozmawialiśmy o błahych rzeczach co chwila wybuchając śmiechem. Nie orientowałam się, jak szybko minął czas. Kiedy spojrzałam na zegarek było już po 13.00. Annabel i ojciec wyszli z mojego pokoju zostawiając mnie samą. W tym samym czasie dostałam wiadomość SMS. Sięgnęłam po telefon by ją odczytać. 
Jak Ci mija dzień? x Nie tęsknisz za mną przypadkiem? <3 Harry xx 
Uśmiechnęłam się i wystukałam odpowiedź. Bardzo miło w rodzinnym towarzystwie. No może trochę tęsknię.  x Ale tylko trochę ;) Zobaczymy się jutro :* Madds. 
Na wiadomość od chłopaka nie musiałam długo czekać. Dopiero jutro? Może jakoś wytrzymam. Wiesz co? xx
Hmm? :P odpowiedziałam. 
Kocham Cię <3 xx 
W odpowiedzi napisałam Ja Ciebie też :* < 3 i odłożyłam telefon. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę kuchni. W pomieszczeniu mama nakładała na talerze zapiekankę Zawołałam resztę domowników i po chwili wspólnie zasiedliśmy do obiadu. Kiedy kończyłam po całym domu rozległ się dzwonek. Zdziwiona odstawiłam talerz do zmywarki i poszłam otworzyć. W progu stał wyszczerzony Harry. 
- Jednak nie wytrzymałem.
- Właśnie widzę. - zamruczałam. 
Westchnęłam i przyciągnęłam go do siebie. Zatonęliśmy w namiętnym pocałunku. Gdy się od siebie oderwaliśmy chciałam zaprowadzić Hazz na górę. Byliśmy już przy schodach, kiedy zatrzymał nas mój tato. Spoglądał wyczekująco to na mnie to na Stylesa. Przedstawiłam chłopaka spokojnie i dopiero wtedy poszliśmy do mojego pokoju. Usiadłam po turecku na łóżku a chłopak dosiadł się do mnie. Objął mnie ramieniem a ja po prostu się w niego wtuliłam. Jak zwykle tematy do rozmowy nasuwały nam się same. W końcu postanowiliśmy obejrzeć jakiś film na moim laptopie. Nasz spokój jednak nie trwał długo, gdyż usłyszeliśmy zza okna grzmoty. Byłam przewrażliwiona na punkcie burzy, dlatego wyłączyłam komputer i pozamykawszy okna w pokoju wróciłam do Harry'ego. Spletliśmy swoje palce i popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Usłyszeliśmy kolejne grzmoty i wtedy zatonęliśmy w głębokim pocałunku. Nasze języki toczyły ze sobą zawziętą walkę. Obejmował mnie w talii a ja bawiłam się jego lokami. I właśnie w tym momencie do pokoju weszła Annabel. Miałam ochotę zamordować ją na miejscu. Westchnęłam i niechętnie odsunęłam się od Hazzy.
- Puka się. - warknęłam na siostrę i zacisnęłam ręce w pięści.
- Maddie ... ja się boję burzy ... - powiedziała piskliwym i ledwo słyszalnym głosikiem. Harry zaśmiał się i wyciągnął lewą rękę ku dziewczynce.
- Chodź do nas. - powiedział przyjaznym głosem. 
- A mama? Albo tato? Nie możesz iść do nich? - nie dawałam za wygraną. 
- Oj, Maddy, nie bądź taka. - powiedział Harry i pogładził mnie po policzku. Annabel nieśmiało zamknęła drzwi i podeszła do nas. Wdrapała się na moje łóżko i już całkiem pewna siebie usiadła między mną a Hazzą. Chłopak był widocznie rozbawiony tą sytuacją, bo tylko się zaśmiał i posadził małą na swoich kolanach obracając ją ku mnie. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się z opowiadanych przez siebie żartów. Przez pierwsze minuty Annabel po każdym grzmocie mocniej wtulała się w Stylesa, jednak po chwili zaczęła ignorować burzę. 
Po godzinie spędzonej w moim pokoju burza ustała i przez ciemnie chmury przebiło się słońce. 
- Idziemy na lody? - zapytała pełna nadziei dziewczynka.
- Czemu nie. - odrzekł chłopak puszczając mi oczko. 
Westchnęłam, jednak zgodziłam się na spacer. Przebrałam się w ZESTAW i wspólnie zeszliśmy na dół. Wyjaśniłam mamie gdzie wychodzimy i już nie było nas w domu. Annabel złapała za rękę mnie i Harry'ego i dumna maszerowała przed siebie. Zatrzymaliśmy się przy stoisku z lodami i wybrawszy smaki usiedliśmy na pobliskiej ławce. 
- Annabel. - zwróciłam się do siostry nie przerywając jedzenie. - Ostatnio spędzasz z nami za dużo czasu. 
- Nie mów, że jesteś zazdrosna. - zaśmiał się Harry. Annabel zawtórowała mu. 
- Ale ja nie jestem zazdrosna! - pisnęłam i uśmiechnęłam się. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Po kilkunastu minutach przyjemnej pogawędki zaczęliśmy się zbierać do domu. Gdy znaleźliśmy się pod budynkiem siostrzyczka poleciała do domu, natomiast ja stanęłam naprzeciwko Hazzy. 
- Dziękuję. Jesteś niezastąpiony. 
- Wiem. - wyszczerzył zęby w uśmiechu, na co się roześmiałam. Obdarzyłam go słodkim pocałunkiem w usta i mocno przytuliłam, po czym weszłam do domu. Zegar wskazywał 19.00. Westchnęłam i poszłam do kuchni, aby coś zjeść. Z lodówki wyciągnęłam jogurt i opierając się o kuchenną szafkę zjadłam go rozmyślając o dzisiejszym dniu. W końcu wyrzuciłam opakowanie do kosza i poczłapałam na górę do siebie. Wzięłam odprężającą kąpiel z dodatkiem olejków, a gdy woda zrobiła się letnia zmuszona wyszłam z wanny i otuliłam się miękkim ręcznikiem. Wysuszyłam włosy i je rozczesałam oraz ubrałam ulubioną piżamę. Pomimo, że było dość wcześnie położyłam się do łóżka. A noc przyniosła bajeczne sny ... 


//Dziś krótki ..
Kompletnie nie miałam pomysłu, 
na ten rozdział ;( 
Obiecuję, że 10.♥ będzie dłuższa. 
Liczę na komentarze od Was :* 

1) Co myślicie o tej większej czcionce? 
Lepsza czy wolicie mniejszą? 

2)Pewnie większość z Was już wie,
ale zawsze zapominam wspomnieć ;))
Założyłam tzw. aska bohaterów :D 
Link znajdziecie na górze w menu ^^ 
Możecie zadawać bohaterom pytania :)

3) Motyw jest już skończony xx 

Do następnego :* 
Czekam na komentarze ♥ 

piątek, 26 lipca 2013

8.♥



  Rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy na wspomnienie wczorajszego dnia. Chwyciłam za telefon. Wyświetlacz wskazywał 10.00 i jedną nieodczytaną wiadomość. Jej treść brzmiała: Dobrego dnia! Będę u ciebie o 15.00 ;) Harry xx 
Uśmiechnęłam się szeroko odkładając telefon i znów walnęłam się na łóżko. Po chwili jednak wstałam i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, przeczesałam włosy i związałam włosy w kucyka. Makijaż sobie odpuściłam, gdyż wiedziałam, że na spotkanie z Harrym i tak będę musiała się umalować. Wróciłam do pokoju i wybrałam zestaw, który na siebie włożyłam, po czym jak zwykle zeszłam do kuchni na śniadanie. Miskę z płatkami kukurydzianymi zalałam mlekiem, po czym usiadłam przy stole i zajęłam się jedzeniem. W pewnym momencie do pomieszczenia wbiegła Annabel i wdrapała się na krzesło na przeciwko. 
- Pamiętasz, że obiecałaś mi, że spędzimy razem cały dzień? - spytała dziewczynka. 
Szeroko otworzyłam oczy i odchyliłam się do tyłu. Zupełnie zapomniałam o obietnicy danej siostrze. 
- Maddie! - obdarzyła mnie nieufnym spojrzeniem. 
- Możemy spędzić razem, ale tylko pół dnia. Później ... jestem umówiona. - odparłam drapiąc się po głowie.
- Ale obiecałaś! - krzyknęła Annabel i skrzyżowała ramiona na piersi. 
- Tak wiem, ale wyszła taka sytuacja ... - zaczęłam się tłumaczyć.
- Niestety nie masz wyjścia. - do rozmowy przyłączyła się mama wchodząc do kuchni. - Po obiedzie mam parę spraw do załatwienia, więc zajmiesz się małą. 
Przez chwilę się wahałam. 
- Nie możesz wziąć jej ze sobą? - nie dawałam za wygraną. 
Matka przecząco pokręciła głową. - Chyba naprawdę nie mam wyjścia.
Annabel pisnęła radośnie i pobiegła do swojego pokoju. Odłożyłam miskę do zmywarki i głośno wzdychając również wyszłam z kuchni. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Najbardziej bałam się reakcji Harry'ego na wieść o tym, że nie mogę z nim nigdzie wyjść. Poczłapałam na górę i weszłam do pokoju Annabel. Bawiła się lalkami, jednak kiedy tylko mnie ujrzała zaprosiła do zabawy przesuwając się, ty samym robiąc mi dostęp do domku dla lalek. Chcąc nie chcąc usiadłam obok niej i zajęłam się zabawą. Przypomniały mi się czasy dzieciństwa, kiedy mnie samą pochłaniał świat lalek, kiedy fascynowało mnie wyprawianie wesela dla Kena i Barbie, kiedy mogłam je przebierać i czesać. Te, wtedy ekscytujące zabawy dziś wydawały mi się nudne i bezsensowne. Ale dla dobrego samopoczucia siostry udawałam, że monotonne życie plastikowej istoty wciąga mnie bez reszty. O 13.00 mama zawołała nas na obiad, który ze smakiem zjadłyśmy po czym wyszła informując nas, że wróci późno. Po usłyszanym trzasku drzwiami odstawiłam do zmywarki naczynia i położyłam ręce na biodrach.
- Co teraz robimy? - spytałam Annabel. 
- Idziemy na zewnątrz. - odparła i potruchtała do drzwi wyjściowych. Zaśmiałam się i wyszłam za nią. Skakałyśmy na trampolinie, bawiłyśmy się w berka, a także bezczynnie leżałyśmy na trawie wskazując śmieszne kształty chmur. Dochodziła 15.00, kiedy ujrzałam znajomą postać zbliżającą się do furtki. Wzięłam siostrę na ręce i podeszłam do szeroko uśmiechniętego Hazzy.
- Hej .. - powiedziałam niepewnie. 
- No cześć. Gotowa? - spytał i puścił do mnie oczko. 
- Niezupełnie..Bo widzisz ... nie mogę wyjść. - wydukałam i poczułam, że się czerwienię. Widziałam, jak z twarzy zielonookiego znikł ten jego powalający uśmiech. 
- Dlaczego? - zapytał i spojrzał na mnie badawczo. W odpowiedzi spojrzałam na siostrę, która bacznie przyglądała się naszej rozmowie. Harry nieoczekiwanie się zaśmiał. - Nie rozumiem jaki masz problem.
Spojrzałam na niego zaskoczona. 
- Bierzemy małą ze sobą. - uśmiechnął się do siostrzyczki. - Jestem Harry. - podał jej dłoń. 
Dziewczynka najpierw spojrzała na mnie, a kiedy ujrzała u mnie zachęcający uśmiech podała rękę chłopakowi mówiąc swoje imię. 
- Wejdź. Tylko się przebierzemy. - otworzyłam furtkę i poprowadziłam chłopaka do domu. Weszłam z Annabel do jej pokoju i ubrałam jej sukienkę i zostawiłam ją z Harrym, po czym udałam się do siebie, by ubrać TO. Splotłam włosy w warkocza u boku i zrobiłam makijaż. Wyszłam z łazienki w momencie, kiedy Harry łaskotał Annabel i oboje tarzali się po podłodze. Musiałam przyznać, że ten widok był naprawdę słodki. Kiedy mnie zobaczyli wciąż uśmiechnięci wstali. Harry wziął małą na ręce.
- Wiesz, że masz śliczną siostrę? - powiedział i oboje spojrzeli na mnie. 
- Masz rację. - przytaknęła i znów się uśmiechnęli. Wyszliśmy z domu kilka minut później. Zabraliśmy koc, a do koszyka spakowaliśmy kanapki, ciastka, sok i plastikowe kubki. Poszliśmy do parku i usiedliśmy w cieniu wielkiego dębu. Rozmawialiśmy jedząc kanapki. Nagle zauważyliśmy podjeżdżający wózek z lodami.
- Looodyyy! Harry chodźmy na lody! - krzyknęła Annabel wstając i ciągnąc Stylesa za rękę. 
Chłopak zaśmiał się i po chwili zniknęli mi z oczu. Położyłam się na kocu i rozmyślałam o tym wszystkim. Hazz okazał się być naprawdę miłym, lekko zwariowanym chłopakiem. Pomimo, że byliśmy tylko przyjaciółmi. Chyba ...
 W końcu Annabel i Harry wrócili z wielkimi lodami w rękach. Sama też dostałam swojego i zajęliśmy się jedzeniem rozmawiając i żartując. Później rzucaliśmy frisbee, graliśmy w chowanego i szukaliśmy śmiesznych kształtów chmur. Nadszedł wieczór i musieliśmy wracać. Annabel była tak zmęczona, że usnęła w ramionach Hazzy. Oplotła rękoma jego szyję i po prostu odpłynęła. Kiedy doszliśmy do mojego domu, położyliśmy Annabel do łóżka, a sama zaprowadziłam chłopaka do swojego pokoju. 
- Musimy porozmawiać. - powiedział, kiedy zamknęłam za nami drzwi. 
- Masz rację. - odparłam. Staliśmy na środku pokoju naprzeciwko siebie patrząc sobie w oczy. 
- Madeline, nie sądzisz, że pomiędzy nami coś jest? 
Lekko się uśmiechnęłam mrużąc oczy. 
- Co masz na myśli? - spytałam udając, że nie wiem o co chodzi. 
Od pierwszej chwili gdy cię zobaczyłem.. wtedy na scenie...Nie potrafię przestać o tobie myśleć. Nie mogę wytrzymać dnia bez twojego głosu. Ja ... kocham cię. 
Poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. Nie spodziewałam się po sobie takiej reakcji na jego słowa.
- Ja też cię kocham. - wyszeptałam i zbliżyłam się do niego. Znów poczułam przyjemne dreszcze na swoim ciele i jego ciepły oddech. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i pocałowałam najczulej jak umiałam. Oddawał pocałunki. Było mi tak dobrze, jak jeszcze nigdy z nikim. W końcu się od siebie oderwaliśmy.
- A więc .. zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.
 - Da się zrobić. - odparłam uśmiechając się i zarzuciłam mu ręce na szyję. Znów się pocałowaliśmy. Tym razem zachłanniej i namiętniej, po czym mocno się do siebie przytuliliśmy. Harry musiał już iść, więc czule się z nim pożegnałam. Gdy wyszedł szczęśliwa jak nigdy dotąd udałam się do łazienki pod prysznic. Zmyłam makijaż i założyłam piżamę. Długo nie mogłam zasnąć rozmyślając o moim chłopaku. Na samo wspomnienie dzisiejszego dnia uśmiechałam się. W końcu zasnęłam ... 


z perspektywy Karen

  Liczyłam na to, że pomiędzy Maddy a Harrym zaiskrzy. Tego dnia byłam umówiona z Zaynem. Ubrana w TO czekałam na niego przed domem. Przyjechał po kilku minutach. gdy siedziałam już na miejscu pasażera przywitałam się z nim słodkim całusem. 
- Dokąd mnie zabierasz? - spytałam ciekawa, kiedy wyjechaliśmy. 
- Naprawdę chcesz wiedzieć? 
- Bardzo! 
- No to ci nie powiem. - odparł szeroko się uśmiechając. 
- Zaaayn! No nie bądź takii! - udałam oburzenie. 
Chłopak jednak tylko się zaśmiał. Przez resztę drogi próbowałam wydusić z niego gdzie mnie zabiera. Trasa jednak nie trwała długo. Zatrzymaliśmy się pod kinem. Wysiedliśmy i chwytając się za ręce weszliśmy do budynku. Zayn kupił bilety na "Paradise Kiss". Wzruszyłam ramionami. Po chwili siedzieliśmy obok siebie w wielkiej sali kinowej. Po skończonym seansie poszliśmy do kawiarni zamawiając po kawie i ciastku. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się patrząc sobie w oczy. Byłam naprawdę wielką szczęściarą, że go miałam. Był dla mnie wszystkim. Kochałam go jak jakaś wariatka. Po godzinie spędzonej w kawiarni postawiliśmy na spacer. Co chwila zatrzymywaliśmy się, aby Zayn na prośbę fanek mógł rozdać autografy i zrobić wspólne zdjęcia. Jedna z nich włożyła Malikowi małą karteczkę do ręki i odeszła uśmiechając się. Chłopak był trochę zdziwiony, jednak po przeczytaniu treści szeroko się uśmiechnął i pokazał mi treść obejmując mnie w talii. Szczęścia! <3 - niby tylko jedno słowo, a wywołało tyle radości i uśmiechu. Wtuliłam się w Zayna i tak szliśmy alejką w parku. Usiedliśmy na jednej z ławek i wtuleni w siebie podziwialiśmy zachód słońca.
- Kocham cię, wiesz? - powiedział w pewnym momencie. 
- Ja ciebie też kocham. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo. 
Jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. Robiło się coraz zimniej, więc postanowiliśmy wracać. Zaczęłam pocierać dłońmi zmarznięte ramiona. Zayn bez zastanowienia zarzucił mi na nie swoją bejsbolówkę. Od razu zrobiło mi się cieplej. 
- Dziękuję. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
- Zawsze do usług. - odpowiedział również się uśmiechając i otworzył mi drzwi samochodu.
Po kilku minutach byliśmy pod moim domem. Nie chciałam wysiadać. Ściągnęłam bejsbolówkę i oddałam chłopakowi. 
- Jesteś wspaniały. I dziękuję za wszystko co dla mnie robisz. - wyszeptałam nachylając się nad nim i obdarzyłam go pocałunkiem, po czym wysiadłam z auta. Chłopak odjechał dopiero, kiedy zniknęłam za drzwiami mieszkania. Ściągnęłam buty i po cichu pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, rozczesałam włosy i zmyłam makijaż, po czym udałam się do pokoju. Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą zasypiając ... 

//Moje drogie ; *** 
Straciłam pomysł na to opowiadanie, więc rozdział wyszedł jak wyszedł ;]]
Dziękuję za komentarze :)) 

Wyrażajcie w nich swoją opinię, to dla mnie naprawdę bardzo ważne! <3 

Następny wkrótce ;D 

Zapraszam Was wszystkie na nowo założonego bloga z imaginami Marry,
która przeżywa załamanie :( 

Wchodzimy i czytamy ---> KLIK


Do następnego ♥ 

PS: Szablon wciąż nie jest gotowy :c 

poniedziałek, 22 lipca 2013

7.♥

 

   Minęły dwa dni. To właśnie dzisiaj Leslie wyjeżdżała na miesiąc do swoich dziadków. Poprzedniego dnia urządziliśmy zaległą domówkę u chłopaków traktując ją jako imprezę pożegnalną dla Less. Widziałam, jak Lou był przybity wyjazdem dziewczyny, jednak w jej towarzystwie nie dawał tego po sobie poznać. Był wtorek. Słońce próbowało przebić się przez chmury, jednak one nie dawały za wygraną. Z Rosie, Karen i Leslie umówiłyśmy się na małe zakupowe szaleństwo przed tym, jak przyjaciółka opuściłaby Londyn. Założyłam na siebie TO, umalowałam się i przeczesałam gęste włosy. Zeszłam do kuchni wyciągając z lodówki jogurt, kiedy usłyszałam klakson samochodu Karen. Na szybko zjadłam "śniadanie" i wyszłam z domu. Przywitałam się z przyjaciółką i ruszyłyśmy do centrum handlowego. Rosie i Leslie miały już na nas czekać. Po kilkunastu minutach byłyśmy w umówionym miejscu. Tak jak myślałyśmy, dziewczyny czekały na nas pod wejściem. Gdy nas dostrzegły pomachały nam, co od razu odwzajemniłyśmy i szybko dołączyłyśmy do nich. Weszłyśmy do ogromnego budynku i od razu skierowałyśmy się do pierwszego sklepu. Niemalże z każdego wychodziłyśmy z coraz to innym ubraniem. Nie mogłyśmy przejść obojętnie obok 

turkusowej sukienki, ślicznych koturn czy szortów. Byłyśmy już totalnie obładowane torbami, jednak nie zaprzestałyśmy na tym, a świetny humor nie zamierzał nas opuszczać. W końcu po kilkugodzinnym maratonie zmęczone weszłyśmy do kawiarni i zamówiłyśmy sobie po truskawkowym koktajlu. Omijaliśmy temat wyjazdu Leslie. Zegar wskazywał 14.00, a jej miało nie być już za 4 godziny. Popijając napój przyglądałam się tym trzem wariatkom śmiejącym się z byle powodu i przeglądającym nowo zakupione rzeczy. Ogromnie się cieszyłam, że były ze mną, że były moimi przyjaciółkami. Zawsze mogłam na nie liczyć. Teraz, kiedy była z nami jeszcze Rosie i chłopaki z 1D mogłam powiedzieć, że miałam najlepszych przyjaciół na świecie. A wszystko przez jeden koncert. Tak wiele się przez niego zmieniło...
  Powoli zaczęłyśmy się zbierać. Zapłaciłyśmy za koktajle i obładowane torbami wyszłyśmy z galerii. 
- To do zobaczenia. - powiedziała Karen. 
- Tak, do 16.30. - odparła Less uśmiechając się do nas, co wszystkie odwzajemniłyśmy. Pomachałyśmy sobie i skierowałyśmy się w kierunku samochodów. Zapakowałyśmy zakupy do bagażnika auta Kar i wsiadłyśmy do wozu. Powtórnie pomachałyśmy Less i Rosie, które wyjeżdżały z parkingu. Po chwili jechałyśmy już główną ulicą. Zaczęłyśmy rozmawiać o dzisiejszym wyjeździe naszej przyjaciółki.
- Rok temu też wyjechała na miesiąc, ale jakoś nie czułam się tak...smutno. - powiedziała Kar.
- Wtedy nie byłyśmy tak blisko z nią. Przecież wiesz, że Leslie zaczęła się z nami przyjaźnić rok temu. Po za tym teraz spędzamy ze sobą więcej czasu głównie przez chłopaków. 
Przyjaciółka , gdy tylko usłyszała ostatnie słowa uśmiechnęła się na wspomnienie Zayna. Wywróciłam oczami na co się zaśmiała. W końcu dojechałyśmy pod mój dom. Wyciągnęłam tobołki z bagażnika i podziękowałam Karen za podwózkę. 
- A co z Harrym? - zapytała opierając się o maskę samochodu i krzyżują ramiona na piersi. 
- A co niby miałoby być? - spytałam wzruszając ramionami i nie do końca wiedząc o co chodzi.
- Maddy, no daj spokój. Przecież wiesz, że coś do niego czujesz. Po za tym ten wasz sposób patrzenia na siebie ... - rozmarzyła się. 
- Jedź już. - powiedziałam wywracając oczami. - Do zobaczenia później! 
Przyjaciółka pomachała mi i wsiadła do auta. Weszłam do domu, kiedy tylko zniknęła mi z pola widzenia. 
- Ceść kochanie. - przywitała mnie Annabel, kiedy tylko mnie ujrzała. Byłam nieco zaskoczona słowami, które wypowiedziała jednak uśmiechnęłam się i odpowiedziałam tak samo. 
- Zaraz do ciebie zejdę, tylko odstawię rzeczy, dobrze? 
- Pomogę ci. - zaoferowała siostra i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować wzięła jedną z moich toreb i zaczęła iść po schodach. Westchnęłam i poszłam w jej ślady. Kiedy wszystkie zakupy były już w moim pokoju schowałam je do szafy, wzięłam Annabel na ręce i zaczęłam się z nią obracać. Ostatnio nie poświęcałam jej zbyt wiele czasu, dlatego chciałam to w jakiś sposób nadrobić. 
- Dzisiaj też gdzieś wychodzis? - spytała smutnym tonem i spuściła wzrok. Było mi jej szkoda. Chciałam ją mocno przytulić i obiecać, że zawsze będę z nią. 
- Leslie wyjeżdża na miesiąc do dziadków i idziemy się z nią pożegnać. - odparłam.
- Idziemy? - spytała nie rozumiejąc o co chodzi.
- Ja, Karen, Rosie i chłopaki.
- Chłopaki? - znów zapytała.
- Tak, skarbie. Zayn, Liam, Harry, Niall i Louis. 
Przytaknęła tylko głową.
- Annabel...obiecuję, że jutro spędzę z tobą dużo czasu. Może nawet cały dzień. Umowa stoi?
Siostrzyczka popatrzyła na mnie z nadzieją w oczach i podała mi rękę, którą wyciągnęłam.
- Stoi. - odrzekła i uśmiechnęła się szeroko. Bawiłyśmy się jeszcze przez chwilę, jednak była już prawie 16.00, więc postanowiłam się przyszykować do wyjścia. Ucałowałam siostrę w czoło, a ta od razu pobiegła na dół do mamy. Stanęłam przed szafą zastanawiając się co na siebie włożyć. Postawiłam na TAKI zestaw. Rozczesałam włosy, poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Pożegnałam się z domownikami i wyszłam z domu. Pomimo bólu nóg po przebytych sklepowych trasach postanowiłam przejść się na nogach. Miałam więc trochę czasu, aby pomyśleć nad słowami Karen. Czy Harry naprawdę mi się podobał? Był ..inny, niż reszta pozostałych facetów. Jego towarzystwo sprawiało, że czułam się wyjątkowa. To on tak na mnie działał. Jednak z drugiej strony widząc jego zachowanie względem innych dziewczyn czułam się dziwnie. Tak, jakbym dostała cios w policzek. Nie mocny, ale jednak. Patrząc na to z jeszcze innej strony dlaczego miałby być "wierny" mi, skoro nie byliśmy razem? Czy jednak czułam do niego coś więcej? Bałam się odpowiedzi. Bałam się tej świadomości, że odpowiedź będzie potwierdzeniem moich obaw. Westchnęłam i przyspieszyłam kroku. W końcu doszłam do domu Less. Na podjeździe stał już samochód z otwartym bagażnikiem, do którego jej mama wkładała walizki podawane przez starszą siostrę przyjaciółki, Helen. Zawsze zazdrościłam Leslie dużej rodziny. Miała dwóch braci i dwie siostry, z którymi od zawsze miała świetny kontakt. Kilka razy byłam u niej i również polubiłam jej rodzeństwo. Jacob, Chris, Ashley oraz Helen byli przewspaniałymi i sympatycznymi ludźmi z pasjami, marzeniami i planami na przyszłość. Chris i Jacob mieli łatwość nawiązywania kontaktów, nawet z przypadkowo poznanymi ludźmi, z czym było gorzej u dziewczyn, jednak i tak je uwielbiałam. 
- Dzień dobry! - krzyknęłam przez bramkę. Helen z jej mamą od razu mnie zauważyły i pomachały mi, a siostra przyjaciółki podbiegła i otworzyła mi furtkę.
- Cześć Maddie! - powitała mnie entuzjastycznie. - Less wspominała, że wpadniecie się pożegnać. Podobno będzie też ten jej chłopak. 
Obie się zaśmiałyśmy. W tym momencie z domu wyszła Leslie wynosząc dwie duże walizki. Włożyła je do bagażnika i przybiegła do nas uśmiechając się, co odwzajemniłyśmy. Rozmawiałyśmy przez chwilę i zapraszając kolejnych przyjaciół. Chłopaki dołączyli na końcu. I zrobili najwięcej zamieszania...oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Szybko złapali kontakt z Hel, a także Jacobem i Chris'em, którzy po chwili się dołączyli. Do 17.00 pozostało kilka minut. Rodzeństwo Leslie zostawiło nas samych, abyśmy mogli pożegnać się z przyjaciółką. Wszyscy po kolei się do niej przytulaliśmy. Nieoczekiwanie Liam wyciągnął zza pleców zapakowany prezent. 
- To od nas wszystkich. Tak, żeby ci o nas przypominał. 
Leslie niepewnie popatrzyła na nas i wzięła od chłopaka prezent. 
- Otworzysz? - zapytał Harry. 
- Aleś ty niecierpliwy. - udałam oburzenie i szturchnęłam Loczka w ramię, co od razu odwzajemnił. Przyjaciółka nie wahała się długo. Odwiązała wstążkę i ujrzała słodką, żółtą poduszkę, na której było naszyte zdjęcie całej piątki z Rosie, z prawej strony widniała moja fotografia, a z lewej Karen. Leslie zakryła usta dłonią, jednak po chwili zaczęła krzyczeć i piszczeć.
- Dziękuję! - wieszała się każdemu z nas na szyi. Cieszyliśmy się razem z nią. Nieoczekiwanie zaczął wiać zimny wiatr i nieco się zachmurzyło.
- Chodźmy do domu. - zaproponowała Less, na co przytaknęliśmy głowami i poszliśmy za nią do jej pokoju. Część z nas usiadła na łóżku, reszta na krzesłach. Ja oparłam się o parapet i skrzyżowałam ramiona na piersi. Niespodziewanie stanął obok mnie Harry. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do rozmowy z pozostałymi. Obecność Stylesa tuż obok mnie nie działała na mnie..normalnie. Czułam się inaczej nie mogąc się skupić na pogadance. Stykaliśmy się ramionami, czego skutkiem były przechodzące mnie do chwila dreszcze. W pewnym momencie Hazz nachylił się nade mną tak, że czułam motyle w brzuchu a na plecach miałam przyjemnie ciarki. Czułam jego oddech na moim policzku. Działał na mnie tak, jak jeszcze nikt inny. 
- Duszno tutaj. Wyjdziemy na zewnątrz? 
Pokiwałam głową z lekkim zdziwieniem i wyszłam z pomieszczenia nie oglądając się za siebie. Słyszałam kroki Stylesa tuż za mną. W głowie układałam różne scenariusze. Najbardziej jednak śmieszyła mnie jego wymówka. W końcu znaleźliśmy się na zewnątrz. Nabrałam w płuca haust świeżego powietrza i popatrzyłam przed siebie. 
- Lepiej? - spytałam, śmiejąc się z "duszno tutaj." 
Harry westchnął i sam się zaśmiał. Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Czułam na sobie wzrok chłopaka, na co zawstydzałam się. Styles chyba to zauważył, bo znów się zaśmiał. 
- Po co mnie tutaj wyciągnąłeś? - zapytałam w końcu i stanęłam naprzeciwko niego niepewnie na niego patrząc. Stanął niebezpiecznie blisko mnie i popatrzył mi w oczy odgarniając kosmyk moich włosów. Myślałam, że zaraz zwariuje. Wiedziałam tylko jedno - zakochałam się. 
- Masz ochotę na spacer? - wyszeptał mi do ucha, na co znów mi przeszedł po plecach dreszcz. Jego obecność działała na mnie obezwładniająco, jednak uwielbiałam to czuć. 
- Jasne. - wyszeptałam i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił wyraz twarzy. Wzięłam go pod rękę i ruszyliśmy londyńskim chodnikiem. Przez cały czas to Harry coś mówił, a ja tylko przytakiwałam lub się podśmiewałam. Nagle poczułam krople deszczu na swojej twarzy, co po chwili przerodziło się w wielką ulewę. Nie czekając dłużej pobiegliśmy w stronę domu Leslie. Kiedy byliśmy już prawie pod bramką, Harry złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. 
- Dokończymy jutro, hm? - powiedział z lekką chrypką w głosie i znów się do mnie przysunął. Po chwili zatonęliśmy w słodkim pocałunku. Nie chciałam tego kończyć. Oddałam mu się zupełnie. Wpiłam się w jego usta. Nie wiedziałam, że będę mogła przeżyć coś takiego właśnie z nim. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyliśmy sobie prosto w oczy, po czym uśmiechnęliśmy się. 
- Do jutra. - wyszeptałam i posłałam chłopakowi ostatni uśmiech, po czym odwróciłam się i szybkim krokiem pokonałam trasę do domu. W pewnym momencie zaczęłam biec, a kiedy dobiegłam do mojego mieszkania byłam przemoczona do suchej nitki. Nie przejmowałam się tym jednak. Na swoich ustach wciąż czułam wargi Harry'ego. Mama z Annabel siedziały w salonie, więc przywitałam się z nimi nie zatrzymując się skierowałam się prosto do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy ulubione dresy i po wziętym prysznicu nałożyłam je na siebie. Wysuszyłam włosy, po czym wróciłam do pokoju zamykając drzwi i usiadłam na łóżku biorąc laptopa na kolana. Uruchomiłam urządzenie i zapatrzyłam się w punkt. Cały czas miałam przed oczyma Hazzę i cały czas wspominałam nasz pierwszy pocałunek dotykając palcami dolnej wargi. Zalogowałam się na TT, FB i Skype. Na tym ostatnim przy Karen pojawiła się zielona kropka. Nie czekałam długo. Odebrałam połączenie od przyjaciółki, a ta od razu naskoczyła na mnie z udawanym oburzeniem. 
- Gdzie zwiałaś ze Stylesem? - spytała na przywitanie. Z uśmiechem opowiedziałam jej całą historię. Widziałam, jak kąciki ust Kar również się unoszą. 
- To jutro szykuje się wielka randka? - zapytała i puściła do mnie oczko. 
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po czym pożegnałyśmy się. Wyłączyłam komputer i odstawiłam na biurko. Zegar wskazywał 20.00. Przebrałam się w piżamę, zmyłam resztki makijażu, a włosy związałam w luźnego kucyka. Wróciłam do pokoju, położyłam się w łóżku nakrywając cienką kołdrą i długo jeszcze wspominałam dzisiejsze wydarzenie. Z tego wszystkiego zupełnie zapomniałam pożegnać się z Less. Chwyciła za telefon i wystukałam do niej SMSa z przeprosinami i powodem. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. O dziwo, była bardzo zadowolona z mojego wyjścia z Harrym i nie miała do mnie żalu oraz życzyła mi szczęścia. Dopiero wtedy spokojna położyłam głowę na poduszce i znów wróciłam pamięcią do dzisiejszego pocałunku. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy ...
  
 //http://www.youtube.com/watch?v=o_v9MY_FMcw
AAAAWWWWWWWWW ♥ 
TEN TELEDYSK JEST AWSFAJSKDJCMSASGSJM!!! 
UWIEEELBIAAM GOO I UWIELBIAM ICH *.* 
 Przez to jaranie się teledyskiem 1/3 część (końcowa) może być niezrozumiała,
z błędami językowymi itp., ale mam nadzieję że się wyczytacie i zrozumiecie ;*

Martwi mnie to, że pod 6. było tylko 7 komentarzy :( 
Dlaczego? :( 

SKOMENTUJ :* 
To dla mnie naprawdę dużo znaczy ^^

Do następnego, moje drogie < 3 

PS: Szablonem się na razie nie przejmujcie, 
bo wciąż nad nim pracuję ;d

+ w zakładce "Bohaterowie" nowe osoby ♥

piątek, 19 lipca 2013

6. ♥

   Rano obudziłam się z potwornym bólem kości. Dopiero po chwili zaczęłam sobie przypominać wczorajszy dzień i mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na Harry'ego śpiącego obok mnie. Musiałam przyznać, że wyglądał słodko i jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Pozostali również jeszcze smacznie chrapali. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie, które od razu przypisałam do kontaktu zaśmiewając się. Usłyszałam jak ktoś za mną głośno ziewa. Odwróciłam się. To był Liam. Przywitaliśmy się szeptem i po cichu wyszliśmy na zewnątrz. 
- Jak ci się spało? - zapytałam, gdy wolnym krokiem spacerowaliśmy nie oddalając się zbytnio od vana. 
- Gdyby nie Rosie byłoby gorzej. - zaśmiał się, na co odpowiedziałam tym samym. - A tobie? 
- Bywało gorzej. - odparłam. 
Liam wyciągnął telefon z kieszeni spodni. 
- Jak się stąd dostaniemy? - zapytałam po cichu rozglądając się dookoła. 
- Jeszcze nie wiem. - odrzekł uporczywie szukając zasięgu. - Ale mam nadzieję, że coś wymyślimy. 
Wzruszyłam ramionami. Chciałam już wrócić do domu. Okay, może i było miło, fajnie i przyjemnie. Pragnęłam jednak porządnie się wyspać, zjeść pożywne śniadanie, wziąć prysznic i przebrać się w czyste ubrania. Czy to aż tak wiele? Rozmawiałam z Liamem jeszcze przez chwilę. 
- Już 9.00. Wracajmy, bo zaczną się martwić. - powiedział stanowczo Li, na co pokiwałam twierdząco głową. Wokół vana krążyła już zmartwiona Rosie, Harry, Zayn i Karen. Gdy Rosemary tylko nas dostrzegła od razu przybiegła do swojego chłopaka i rzuciła się mu na szyję. 
- Gdzie się podziewaliście?! Martwiliśmy się! - powiedziała z przerażeniem Rosie i znów objęła Li. 
- Byliśmy się tylko trochę przewietrzyć i pomyśleć jak nas stąd ściągnąć. - odparł spokojnie i cmoknął dziewczynę w policzek. Wszyscy westchnęli. 
- To co robimy? - zapytał Zayn. 
- Nikt z was nie ma zasięgu? - spytałam nieśmiało znów sprawdzając swój telefon. Wszyscy przecząco przekręcili głowami. 
- Musimy w jakiś sposób sprowadzić pomoc. - Liam zaczął chodzić w tę i z powrotem. 
- Rozdzielmy się. - postanowił Zayn. - Ja i Harry to załatwimy.
- Idę z wami. - powiedziała stanowczo Karen.
- Nie ma mowy, zostajesz tu. - Zayn złapał ją za ramiona i popatrzył w oczy. 
- Nie ma mowy-idę z wami. - uparła się Karen i skrzyżowała ramiona na piersi. 
- Nie odpuścisz, prawda? - zaśmiał się Malik. 
Przyjaciółka zadowolona uśmiechnęła się i pocałowała swojego chłopaka. 
- Wracajcie do wozu. Postaramy się wrócić jak najszybciej. - obwieścił Mulat łapiąc Kar za rękę. Wszyscy przytaknęliśmy. Pomachaliśmy im i wsiedliśmy do vana kiedy tylko zniknęli nam z pola widzenia. Usiedliśmy na swoich miejscach, a to co zobaczyliśmy lekko wytrąciło nas z równowagi ... 




//z perspektywy Karen


   Droga mijała szybko i wesoło. Zmierzając cały czas do przodu śmialiśmy się z błahostek. Chłopaki po drodze coś śpiewali próbując zmusić mnie do tego, abym również coś zaśpiewała, jednak nie spełniłam ich oczekiwań. Wtedy mnie łaskotali. W końcu ujrzeliśmy jakieś domy, więc przyspieszyliśmy kroku. Kiedy doszliśmy do dość dużego, zadbanego mieszkanka zauważyliśmy dziewczynę koszącą trawę. Harry śmiesznie poruszył brwiami na widok jej figury i podszedł do niej. 
- Cały Hazz.. - zaśmiał się Zayn na co odpowiedziałam tym samym. Po chwili wrócił do nas z uśmiechem na twarzy. 
- Niedaleko jest pomoc drogowa..
- Niedaleko, to znaczy? - przerwał mu Malik. 
- 10 minut drogi. 
Westchnęliśmy. Byliśmy już trochę zmęczeni trasą tym bardziej, że słońce zaczęło mocniej przygrzewać. Nie mieliśmy jednak innego wyboru jak ruszyć przed siebie. Tak jak mówiła dziewczyna do wyznaczonego miejsca doszliśmy po kilku minutach. Styles wszedł do jakiegoś niskiego budynku, aby załatwić sprawę, natomiast my czekaliśmy na zewnątrz.
- Wiesz co? - zaczęłam i odwróciłam się w jego stronę. 
- Hmmm? 
- Kocham Cię. - powiedziałam i objęłam go za szyję. 
- Jakież to słodkie. - zaśmiał się. - Ja Ciebie również bardzo mocno kocham, Karen. 
Zatonęliśmy w słodkim pocałunku, dopóki Harry nie podszedł do nas z jakimś mężczyzną. Odchrząknął, na co od razu odskoczyłam od Zayna. 
- Pan nam pomoże. - wyjaśnił Hazz i ruszyliśmy w stronę jeepa. Wsiedliśmy do wozu kierując faceta ku naszemu wozu. Po pół godzinie jazdy znów znaleźliśmy się obok nieszczęsnego vana. Harry z mężczyzną od razu zajęli się naprawą samochodu, podczas gdy Leslie, Maddy, Rosie, Li, Niall oraz Lou wysiedli i dołączyli do nas. Wyciągnęliśmy koce i usiedliśmy opierając się o drzewo. Miałam nadzieję, że szybko wrócę do domu ... 



//z perspektywy Madeline


   - Louis? Leslie? - powiedziałam niepewnie spoglądając na parę całującą się. Wszyscy szeroko otworzyliśmy oczy, natomiast Less i Lou jak oparzeni odskoczyli od siebie. 
- Bo ... widzicie... - zaczął się tłumaczyć Tomlinson. Wszyscy jednak wiedzieli o co chodzi, jednak nie mogli wyjść z podziwu. Wszyscy uśmiechnięci usiedliśmy na swoich miejscach. W oczekiwaniu na przyjaciół. niewyspani z bolącymi kośćmi śmialiśmy się z samych siebie.
 Karen, Zayna i Harry'ego nie było blisko dwie godziny. A kiedy w końcu wrócili wyszliśmy z vana i usiedliśmy w cieniu drzew. To była dobra okazja żeby porozmawiać z Leslie. We dwie powoli oddalałyśmy się od reszty idąc przed siebie w głąb lasu. 
- Wszystko w porządku? - zapytałam spoglądając na nią z troską. 
Milczała. Ponowiłam pytanie. Dalej to samo. Zatrzymałyśmy się w pewnym miejscu i kucnęłyśmy pod drzewem.
- Leslie, co się dzieje? Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć? - zapytałam z lekkim wyrzutem ale i smutkiem w głosie. 
- Wiesz, że co roku wyjeżdżam do dziadków do Ashlett. To prawie 115 km od Londynu. 
Przytaknęłam głową. 
- W tym roku wyjeżdżam na cały miesiąc z siostrami, bratem i rodzicami. Dziadek zaczął chorować i chcemy im trochę pomóc. 
- Rozumiem ... 
- Najgorsze jest to, że wyjeżdżam już za 2 dni. Teraz, kiedy ... kiedy znalazłam takich przyjaciół i ch...chłopaka. Z jednej strony bardzo chcę jechać-pomóc, pobyć i w ogóle. Ale z drugiej nie chcę się z wami rozstawać. 
Przytuliłam przyjaciółkę do siebie i pocieszałam.
- Miesiąc minie szybko. Dziadkowie cię potrzebują. Po za tym będziemy się codziennie kontaktować. Tylko już nie płacz, okay? 
Leslie pokiwała głową i uśmiechnęła się do mnie lekko. 
Wzięłam ją pod rękę i wróciłyśmy do reszty. Van stał już gotowy. Wszyscy powoli ruszyli ku wejściu, więc szybko do nich dołączyłyśmy. 
- Maddie, mogłabyś usiąść obok Hazzy, bo wiesz .. jeśli to nie problem oczywiście. - zaczął jąkać się Louis.
Uśmiechnęłam się szeroko i szturchnęłam go łokciem. Chłopak posłał mi wdzięczny uśmiech siadając obok swojej dziewczyny. Chcąc nie chcąc byłam zmuszona usiąść obok Loczka. 
- Znów muszę przebywać w twoim towarzystwie. - mruknęłam siedząc na przednim siedzeniu i zapinając pas.
- Też nie jestem zadowolony, ale cóż poradzić. Takie życie. 
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy przed siebie. Miałam wielką nadzieję, że tym razem Styles jechał w dobrym kierunku. Kiedy zobaczyłam znajome domy i ulice odetchnęłam z ulgą. Zatrzymaliśmy się pod moim domem. 
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał mnie Niall. 
Pokręciłam przecząco głową.
- To w takim razie wbijajcie do nas małą domówkę. - powiedział Harry i śmiesznie uniósł brwi. 
- Ja .. nie mogę dzisiaj. - odezwała się nieśmiało Less. Wszyscy spojrzeli pytająco w jej kierunku. Dziewczyna posłała mi błagalne spojrzenie, dlatego wytłumaczyłam wszystkim powód. Karen, Rosie i chłopaki nie pałali entuzjazmem, ale widząc smutek w oczach Leslie zaczęli ją pocieszać.
- Na mnie też nie liczcie. Mam trening. - powiedziała zrezygnowana Rosie. 
- A ty Maddie? - spytał Li.
Nie zastanawiałam się długo. 
- Przepraszam was, ale nie dzisiaj. Muszę pobyć trochę z Annabel, mama też się na pewno martwi. Dziękuję za wspaniały dzień. Wczorajszy i dzisiejszy.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z vana. Gdy tylko otworzyłam drzwi domu od razu naskoczyła na mnie mama z pretensjami. Ze spokojem wszystko jej wytłumaczyłam na co westchnęła tylko mówiąc: "Nie wywijaj już takich cyrków nigdy więcej! Odchodziłam od zmysłów!" 
Mocno ją przytuliłam przepraszając i zapewniając, że to się już więcej nie powtórzy. Mama westchnęła i wróciła do kuchni. Poczłapałam na górę i gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju od razu rzuciłam się na wygodne łóżku przytulając do siebie poduszkę. Może to dziwne, ale brakowało mi go przez tę jedną noc. Po kilku minutach bezczynnego gapienia się w sufit wstałam i podeszłam do szafy wyciągając z niej czyste rzeczy i poszłam pod prysznic. Ubrana zeszłam na dół do mamy pomagając jej w przygotowaniu obiadu. Co prawda nie jadłam śniadania, ale jakoś nie czułam takiej potrzeby. Po pół godzinie ryż z truskawkami był gotowy. Zawołałam Annabel na obiad. 
- Annabel jest u Olivi. 
Przytaknęłam głową i zabrałam się za jedzenie. Gdy skończyłam włożyłam naczynia do zmywarki i udałam się do pokoju po długopis i swój zeszyt z piosenkami. Dawno nie pisałam dlatego postanowiłam coś zabazgrać. Wyszłam na zewnątrz i siadając na leżaku przelewałam swoje myśli na papier. Wszystko, co przyszło mi do głowy. Gdy skończyłam przeczytałam tekst jeszcze raz wprowadzając poprawki. Później jeszcze raz i jeszcze. Piosenka nosiła tytuł "If you could by love". Nie niosła ze sobą żadnego przesłania. Wplotłam w nią trochę własnego życia, trochę dzisiejszego dnia.  
"And when at the crossroads to lose you stay with me and help me choose the right path..." 


_______

Przepraszam, że miał być wczoraj a nie było ... 
Mam teraz troszkę na głowie, wczoraj miałam trochę zawalony dzień ;)
W środę wróciłam do domu z wakacji z Marry ♥ 
Niezapomniane ... 
Nie ma to jak wymyślić 200 powodów żeby nie bawić się w chowanego ^^
PROSZĘ WAS O KOMENTARZE ^^ 
Dziękuję za 16 komentarzy pod tamtym rozdziałem :* 

Pozdrawiam i niecierpliwie czekam ;** 

PS: Ostukasz mi rynnę za piątkę? ;D 
Holiday with Marry <


Wciąż razem z moją szabloniarą pracujemy nad szablonem xd