piątek, 19 lipca 2013

6. ♥

   Rano obudziłam się z potwornym bólem kości. Dopiero po chwili zaczęłam sobie przypominać wczorajszy dzień i mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na Harry'ego śpiącego obok mnie. Musiałam przyznać, że wyglądał słodko i jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Pozostali również jeszcze smacznie chrapali. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie, które od razu przypisałam do kontaktu zaśmiewając się. Usłyszałam jak ktoś za mną głośno ziewa. Odwróciłam się. To był Liam. Przywitaliśmy się szeptem i po cichu wyszliśmy na zewnątrz. 
- Jak ci się spało? - zapytałam, gdy wolnym krokiem spacerowaliśmy nie oddalając się zbytnio od vana. 
- Gdyby nie Rosie byłoby gorzej. - zaśmiał się, na co odpowiedziałam tym samym. - A tobie? 
- Bywało gorzej. - odparłam. 
Liam wyciągnął telefon z kieszeni spodni. 
- Jak się stąd dostaniemy? - zapytałam po cichu rozglądając się dookoła. 
- Jeszcze nie wiem. - odrzekł uporczywie szukając zasięgu. - Ale mam nadzieję, że coś wymyślimy. 
Wzruszyłam ramionami. Chciałam już wrócić do domu. Okay, może i było miło, fajnie i przyjemnie. Pragnęłam jednak porządnie się wyspać, zjeść pożywne śniadanie, wziąć prysznic i przebrać się w czyste ubrania. Czy to aż tak wiele? Rozmawiałam z Liamem jeszcze przez chwilę. 
- Już 9.00. Wracajmy, bo zaczną się martwić. - powiedział stanowczo Li, na co pokiwałam twierdząco głową. Wokół vana krążyła już zmartwiona Rosie, Harry, Zayn i Karen. Gdy Rosemary tylko nas dostrzegła od razu przybiegła do swojego chłopaka i rzuciła się mu na szyję. 
- Gdzie się podziewaliście?! Martwiliśmy się! - powiedziała z przerażeniem Rosie i znów objęła Li. 
- Byliśmy się tylko trochę przewietrzyć i pomyśleć jak nas stąd ściągnąć. - odparł spokojnie i cmoknął dziewczynę w policzek. Wszyscy westchnęli. 
- To co robimy? - zapytał Zayn. 
- Nikt z was nie ma zasięgu? - spytałam nieśmiało znów sprawdzając swój telefon. Wszyscy przecząco przekręcili głowami. 
- Musimy w jakiś sposób sprowadzić pomoc. - Liam zaczął chodzić w tę i z powrotem. 
- Rozdzielmy się. - postanowił Zayn. - Ja i Harry to załatwimy.
- Idę z wami. - powiedziała stanowczo Karen.
- Nie ma mowy, zostajesz tu. - Zayn złapał ją za ramiona i popatrzył w oczy. 
- Nie ma mowy-idę z wami. - uparła się Karen i skrzyżowała ramiona na piersi. 
- Nie odpuścisz, prawda? - zaśmiał się Malik. 
Przyjaciółka zadowolona uśmiechnęła się i pocałowała swojego chłopaka. 
- Wracajcie do wozu. Postaramy się wrócić jak najszybciej. - obwieścił Mulat łapiąc Kar za rękę. Wszyscy przytaknęliśmy. Pomachaliśmy im i wsiedliśmy do vana kiedy tylko zniknęli nam z pola widzenia. Usiedliśmy na swoich miejscach, a to co zobaczyliśmy lekko wytrąciło nas z równowagi ... 




//z perspektywy Karen


   Droga mijała szybko i wesoło. Zmierzając cały czas do przodu śmialiśmy się z błahostek. Chłopaki po drodze coś śpiewali próbując zmusić mnie do tego, abym również coś zaśpiewała, jednak nie spełniłam ich oczekiwań. Wtedy mnie łaskotali. W końcu ujrzeliśmy jakieś domy, więc przyspieszyliśmy kroku. Kiedy doszliśmy do dość dużego, zadbanego mieszkanka zauważyliśmy dziewczynę koszącą trawę. Harry śmiesznie poruszył brwiami na widok jej figury i podszedł do niej. 
- Cały Hazz.. - zaśmiał się Zayn na co odpowiedziałam tym samym. Po chwili wrócił do nas z uśmiechem na twarzy. 
- Niedaleko jest pomoc drogowa..
- Niedaleko, to znaczy? - przerwał mu Malik. 
- 10 minut drogi. 
Westchnęliśmy. Byliśmy już trochę zmęczeni trasą tym bardziej, że słońce zaczęło mocniej przygrzewać. Nie mieliśmy jednak innego wyboru jak ruszyć przed siebie. Tak jak mówiła dziewczyna do wyznaczonego miejsca doszliśmy po kilku minutach. Styles wszedł do jakiegoś niskiego budynku, aby załatwić sprawę, natomiast my czekaliśmy na zewnątrz.
- Wiesz co? - zaczęłam i odwróciłam się w jego stronę. 
- Hmmm? 
- Kocham Cię. - powiedziałam i objęłam go za szyję. 
- Jakież to słodkie. - zaśmiał się. - Ja Ciebie również bardzo mocno kocham, Karen. 
Zatonęliśmy w słodkim pocałunku, dopóki Harry nie podszedł do nas z jakimś mężczyzną. Odchrząknął, na co od razu odskoczyłam od Zayna. 
- Pan nam pomoże. - wyjaśnił Hazz i ruszyliśmy w stronę jeepa. Wsiedliśmy do wozu kierując faceta ku naszemu wozu. Po pół godzinie jazdy znów znaleźliśmy się obok nieszczęsnego vana. Harry z mężczyzną od razu zajęli się naprawą samochodu, podczas gdy Leslie, Maddy, Rosie, Li, Niall oraz Lou wysiedli i dołączyli do nas. Wyciągnęliśmy koce i usiedliśmy opierając się o drzewo. Miałam nadzieję, że szybko wrócę do domu ... 



//z perspektywy Madeline


   - Louis? Leslie? - powiedziałam niepewnie spoglądając na parę całującą się. Wszyscy szeroko otworzyliśmy oczy, natomiast Less i Lou jak oparzeni odskoczyli od siebie. 
- Bo ... widzicie... - zaczął się tłumaczyć Tomlinson. Wszyscy jednak wiedzieli o co chodzi, jednak nie mogli wyjść z podziwu. Wszyscy uśmiechnięci usiedliśmy na swoich miejscach. W oczekiwaniu na przyjaciół. niewyspani z bolącymi kośćmi śmialiśmy się z samych siebie.
 Karen, Zayna i Harry'ego nie było blisko dwie godziny. A kiedy w końcu wrócili wyszliśmy z vana i usiedliśmy w cieniu drzew. To była dobra okazja żeby porozmawiać z Leslie. We dwie powoli oddalałyśmy się od reszty idąc przed siebie w głąb lasu. 
- Wszystko w porządku? - zapytałam spoglądając na nią z troską. 
Milczała. Ponowiłam pytanie. Dalej to samo. Zatrzymałyśmy się w pewnym miejscu i kucnęłyśmy pod drzewem.
- Leslie, co się dzieje? Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć? - zapytałam z lekkim wyrzutem ale i smutkiem w głosie. 
- Wiesz, że co roku wyjeżdżam do dziadków do Ashlett. To prawie 115 km od Londynu. 
Przytaknęłam głową. 
- W tym roku wyjeżdżam na cały miesiąc z siostrami, bratem i rodzicami. Dziadek zaczął chorować i chcemy im trochę pomóc. 
- Rozumiem ... 
- Najgorsze jest to, że wyjeżdżam już za 2 dni. Teraz, kiedy ... kiedy znalazłam takich przyjaciół i ch...chłopaka. Z jednej strony bardzo chcę jechać-pomóc, pobyć i w ogóle. Ale z drugiej nie chcę się z wami rozstawać. 
Przytuliłam przyjaciółkę do siebie i pocieszałam.
- Miesiąc minie szybko. Dziadkowie cię potrzebują. Po za tym będziemy się codziennie kontaktować. Tylko już nie płacz, okay? 
Leslie pokiwała głową i uśmiechnęła się do mnie lekko. 
Wzięłam ją pod rękę i wróciłyśmy do reszty. Van stał już gotowy. Wszyscy powoli ruszyli ku wejściu, więc szybko do nich dołączyłyśmy. 
- Maddie, mogłabyś usiąść obok Hazzy, bo wiesz .. jeśli to nie problem oczywiście. - zaczął jąkać się Louis.
Uśmiechnęłam się szeroko i szturchnęłam go łokciem. Chłopak posłał mi wdzięczny uśmiech siadając obok swojej dziewczyny. Chcąc nie chcąc byłam zmuszona usiąść obok Loczka. 
- Znów muszę przebywać w twoim towarzystwie. - mruknęłam siedząc na przednim siedzeniu i zapinając pas.
- Też nie jestem zadowolony, ale cóż poradzić. Takie życie. 
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy przed siebie. Miałam wielką nadzieję, że tym razem Styles jechał w dobrym kierunku. Kiedy zobaczyłam znajome domy i ulice odetchnęłam z ulgą. Zatrzymaliśmy się pod moim domem. 
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał mnie Niall. 
Pokręciłam przecząco głową.
- To w takim razie wbijajcie do nas małą domówkę. - powiedział Harry i śmiesznie uniósł brwi. 
- Ja .. nie mogę dzisiaj. - odezwała się nieśmiało Less. Wszyscy spojrzeli pytająco w jej kierunku. Dziewczyna posłała mi błagalne spojrzenie, dlatego wytłumaczyłam wszystkim powód. Karen, Rosie i chłopaki nie pałali entuzjazmem, ale widząc smutek w oczach Leslie zaczęli ją pocieszać.
- Na mnie też nie liczcie. Mam trening. - powiedziała zrezygnowana Rosie. 
- A ty Maddie? - spytał Li.
Nie zastanawiałam się długo. 
- Przepraszam was, ale nie dzisiaj. Muszę pobyć trochę z Annabel, mama też się na pewno martwi. Dziękuję za wspaniały dzień. Wczorajszy i dzisiejszy.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z vana. Gdy tylko otworzyłam drzwi domu od razu naskoczyła na mnie mama z pretensjami. Ze spokojem wszystko jej wytłumaczyłam na co westchnęła tylko mówiąc: "Nie wywijaj już takich cyrków nigdy więcej! Odchodziłam od zmysłów!" 
Mocno ją przytuliłam przepraszając i zapewniając, że to się już więcej nie powtórzy. Mama westchnęła i wróciła do kuchni. Poczłapałam na górę i gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju od razu rzuciłam się na wygodne łóżku przytulając do siebie poduszkę. Może to dziwne, ale brakowało mi go przez tę jedną noc. Po kilku minutach bezczynnego gapienia się w sufit wstałam i podeszłam do szafy wyciągając z niej czyste rzeczy i poszłam pod prysznic. Ubrana zeszłam na dół do mamy pomagając jej w przygotowaniu obiadu. Co prawda nie jadłam śniadania, ale jakoś nie czułam takiej potrzeby. Po pół godzinie ryż z truskawkami był gotowy. Zawołałam Annabel na obiad. 
- Annabel jest u Olivi. 
Przytaknęłam głową i zabrałam się za jedzenie. Gdy skończyłam włożyłam naczynia do zmywarki i udałam się do pokoju po długopis i swój zeszyt z piosenkami. Dawno nie pisałam dlatego postanowiłam coś zabazgrać. Wyszłam na zewnątrz i siadając na leżaku przelewałam swoje myśli na papier. Wszystko, co przyszło mi do głowy. Gdy skończyłam przeczytałam tekst jeszcze raz wprowadzając poprawki. Później jeszcze raz i jeszcze. Piosenka nosiła tytuł "If you could by love". Nie niosła ze sobą żadnego przesłania. Wplotłam w nią trochę własnego życia, trochę dzisiejszego dnia.  
"And when at the crossroads to lose you stay with me and help me choose the right path..." 


_______

Przepraszam, że miał być wczoraj a nie było ... 
Mam teraz troszkę na głowie, wczoraj miałam trochę zawalony dzień ;)
W środę wróciłam do domu z wakacji z Marry ♥ 
Niezapomniane ... 
Nie ma to jak wymyślić 200 powodów żeby nie bawić się w chowanego ^^
PROSZĘ WAS O KOMENTARZE ^^ 
Dziękuję za 16 komentarzy pod tamtym rozdziałem :* 

Pozdrawiam i niecierpliwie czekam ;** 

PS: Ostukasz mi rynnę za piątkę? ;D 
Holiday with Marry <


Wciąż razem z moją szabloniarą pracujemy nad szablonem xd

7 komentarzy:

  1. Bardzo piękny rozdział.. :D :* :*
    tak niezapomniane wakacje :**
    Weź daj spokój z tą rynną bo mam już łzy w oczach :D ♥
    kochana jesteś. ^^ liczę że na nastepne wakacje będzie kolejne 200 powodów :D heuheu.. :)
    cieplutkie buziaki Marry :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Sory za to, ale: Zaje*iście piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  3. superrrr kiedy bd następny bo nie umię sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam wiele opowiadań o 1D ale twój o dziwo mnie nie zanudza.Ma coś w sobie :*Pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń