Minęły dwa dni. To właśnie dzisiaj Leslie wyjeżdżała na miesiąc do swoich dziadków. Poprzedniego dnia urządziliśmy zaległą domówkę u chłopaków traktując ją jako imprezę pożegnalną dla Less. Widziałam, jak Lou był przybity wyjazdem dziewczyny, jednak w jej towarzystwie nie dawał tego po sobie poznać. Był wtorek. Słońce próbowało przebić się przez chmury, jednak one nie dawały za wygraną. Z Rosie, Karen i Leslie umówiłyśmy się na małe zakupowe szaleństwo przed tym, jak przyjaciółka opuściłaby Londyn. Założyłam na siebie TO, umalowałam się i przeczesałam gęste włosy. Zeszłam do kuchni wyciągając z lodówki jogurt, kiedy usłyszałam klakson samochodu Karen. Na szybko zjadłam "śniadanie" i wyszłam z domu. Przywitałam się z przyjaciółką i ruszyłyśmy do centrum handlowego. Rosie i Leslie miały już na nas czekać. Po kilkunastu minutach byłyśmy w umówionym miejscu. Tak jak myślałyśmy, dziewczyny czekały na nas pod wejściem. Gdy nas dostrzegły pomachały nam, co od razu odwzajemniłyśmy i szybko dołączyłyśmy do nich. Weszłyśmy do ogromnego budynku i od razu skierowałyśmy się do pierwszego sklepu. Niemalże z każdego wychodziłyśmy z coraz to innym ubraniem. Nie mogłyśmy przejść obojętnie obok
turkusowej sukienki, ślicznych koturn czy szortów. Byłyśmy już totalnie obładowane torbami, jednak nie zaprzestałyśmy na tym, a świetny humor nie zamierzał nas opuszczać. W końcu po kilkugodzinnym maratonie zmęczone weszłyśmy do kawiarni i zamówiłyśmy sobie po truskawkowym koktajlu. Omijaliśmy temat wyjazdu Leslie. Zegar wskazywał 14.00, a jej miało nie być już za 4 godziny. Popijając napój przyglądałam się tym trzem wariatkom śmiejącym się z byle powodu i przeglądającym nowo zakupione rzeczy. Ogromnie się cieszyłam, że były ze mną, że były moimi przyjaciółkami. Zawsze mogłam na nie liczyć. Teraz, kiedy była z nami jeszcze Rosie i chłopaki z 1D mogłam powiedzieć, że miałam najlepszych przyjaciół na świecie. A wszystko przez jeden koncert. Tak wiele się przez niego zmieniło...
Powoli zaczęłyśmy się zbierać. Zapłaciłyśmy za koktajle i obładowane torbami wyszłyśmy z galerii.
- To do zobaczenia. - powiedziała Karen.
- Tak, do 16.30. - odparła Less uśmiechając się do nas, co wszystkie odwzajemniłyśmy. Pomachałyśmy sobie i skierowałyśmy się w kierunku samochodów. Zapakowałyśmy zakupy do bagażnika auta Kar i wsiadłyśmy do wozu. Powtórnie pomachałyśmy Less i Rosie, które wyjeżdżały z parkingu. Po chwili jechałyśmy już główną ulicą. Zaczęłyśmy rozmawiać o dzisiejszym wyjeździe naszej przyjaciółki.
- Rok temu też wyjechała na miesiąc, ale jakoś nie czułam się tak...smutno. - powiedziała Kar.
- Wtedy nie byłyśmy tak blisko z nią. Przecież wiesz, że Leslie zaczęła się z nami przyjaźnić rok temu. Po za tym teraz spędzamy ze sobą więcej czasu głównie przez chłopaków.
Przyjaciółka , gdy tylko usłyszała ostatnie słowa uśmiechnęła się na wspomnienie Zayna. Wywróciłam oczami na co się zaśmiała. W końcu dojechałyśmy pod mój dom. Wyciągnęłam tobołki z bagażnika i podziękowałam Karen za podwózkę.
- A co z Harrym? - zapytała opierając się o maskę samochodu i krzyżują ramiona na piersi.
- A co niby miałoby być? - spytałam wzruszając ramionami i nie do końca wiedząc o co chodzi.
- Maddy, no daj spokój. Przecież wiesz, że coś do niego czujesz. Po za tym ten wasz sposób patrzenia na siebie ... - rozmarzyła się.
- Jedź już. - powiedziałam wywracając oczami. - Do zobaczenia później!
Przyjaciółka pomachała mi i wsiadła do auta. Weszłam do domu, kiedy tylko zniknęła mi z pola widzenia.
- Ceść kochanie. - przywitała mnie Annabel, kiedy tylko mnie ujrzała. Byłam nieco zaskoczona słowami, które wypowiedziała jednak uśmiechnęłam się i odpowiedziałam tak samo.
- Zaraz do ciebie zejdę, tylko odstawię rzeczy, dobrze?
- Pomogę ci. - zaoferowała siostra i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować wzięła jedną z moich toreb i zaczęła iść po schodach. Westchnęłam i poszłam w jej ślady. Kiedy wszystkie zakupy były już w moim pokoju schowałam je do szafy, wzięłam Annabel na ręce i zaczęłam się z nią obracać. Ostatnio nie poświęcałam jej zbyt wiele czasu, dlatego chciałam to w jakiś sposób nadrobić.
- Dzisiaj też gdzieś wychodzis? - spytała smutnym tonem i spuściła wzrok. Było mi jej szkoda. Chciałam ją mocno przytulić i obiecać, że zawsze będę z nią.
- Leslie wyjeżdża na miesiąc do dziadków i idziemy się z nią pożegnać. - odparłam.
- Idziemy? - spytała nie rozumiejąc o co chodzi.
- Ja, Karen, Rosie i chłopaki.
- Chłopaki? - znów zapytała.
- Tak, skarbie. Zayn, Liam, Harry, Niall i Louis.
Przytaknęła tylko głową.
- Annabel...obiecuję, że jutro spędzę z tobą dużo czasu. Może nawet cały dzień. Umowa stoi?
Siostrzyczka popatrzyła na mnie z nadzieją w oczach i podała mi rękę, którą wyciągnęłam.
- Stoi. - odrzekła i uśmiechnęła się szeroko. Bawiłyśmy się jeszcze przez chwilę, jednak była już prawie 16.00, więc postanowiłam się przyszykować do wyjścia. Ucałowałam siostrę w czoło, a ta od razu pobiegła na dół do mamy. Stanęłam przed szafą zastanawiając się co na siebie włożyć. Postawiłam na TAKI zestaw. Rozczesałam włosy, poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Pożegnałam się z domownikami i wyszłam z domu. Pomimo bólu nóg po przebytych sklepowych trasach postanowiłam przejść się na nogach. Miałam więc trochę czasu, aby pomyśleć nad słowami Karen. Czy Harry naprawdę mi się podobał? Był ..inny, niż reszta pozostałych facetów. Jego towarzystwo sprawiało, że czułam się wyjątkowa. To on tak na mnie działał. Jednak z drugiej strony widząc jego zachowanie względem innych dziewczyn czułam się dziwnie. Tak, jakbym dostała cios w policzek. Nie mocny, ale jednak. Patrząc na to z jeszcze innej strony dlaczego miałby być "wierny" mi, skoro nie byliśmy razem? Czy jednak czułam do niego coś więcej? Bałam się odpowiedzi. Bałam się tej świadomości, że odpowiedź będzie potwierdzeniem moich obaw. Westchnęłam i przyspieszyłam kroku. W końcu doszłam do domu Less. Na podjeździe stał już samochód z otwartym bagażnikiem, do którego jej mama wkładała walizki podawane przez starszą siostrę przyjaciółki, Helen. Zawsze zazdrościłam Leslie dużej rodziny. Miała dwóch braci i dwie siostry, z którymi od zawsze miała świetny kontakt. Kilka razy byłam u niej i również polubiłam jej rodzeństwo. Jacob, Chris, Ashley oraz Helen byli przewspaniałymi i sympatycznymi ludźmi z pasjami, marzeniami i planami na przyszłość. Chris i Jacob mieli łatwość nawiązywania kontaktów, nawet z przypadkowo poznanymi ludźmi, z czym było gorzej u dziewczyn, jednak i tak je uwielbiałam.
- Dzień dobry! - krzyknęłam przez bramkę. Helen z jej mamą od razu mnie zauważyły i pomachały mi, a siostra przyjaciółki podbiegła i otworzyła mi furtkę.
- Cześć Maddie! - powitała mnie entuzjastycznie. - Less wspominała, że wpadniecie się pożegnać. Podobno będzie też ten jej chłopak.
Obie się zaśmiałyśmy. W tym momencie z domu wyszła Leslie wynosząc dwie duże walizki. Włożyła je do bagażnika i przybiegła do nas uśmiechając się, co odwzajemniłyśmy. Rozmawiałyśmy przez chwilę i zapraszając kolejnych przyjaciół. Chłopaki dołączyli na końcu. I zrobili najwięcej zamieszania...oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Szybko złapali kontakt z Hel, a także Jacobem i Chris'em, którzy po chwili się dołączyli. Do 17.00 pozostało kilka minut. Rodzeństwo Leslie zostawiło nas samych, abyśmy mogli pożegnać się z przyjaciółką. Wszyscy po kolei się do niej przytulaliśmy. Nieoczekiwanie Liam wyciągnął zza pleców zapakowany prezent.
- To od nas wszystkich. Tak, żeby ci o nas przypominał.
Leslie niepewnie popatrzyła na nas i wzięła od chłopaka prezent.
- Otworzysz? - zapytał Harry.
- Aleś ty niecierpliwy. - udałam oburzenie i szturchnęłam Loczka w ramię, co od razu odwzajemnił. Przyjaciółka nie wahała się długo. Odwiązała wstążkę i ujrzała słodką, żółtą poduszkę, na której było naszyte zdjęcie całej piątki z Rosie, z prawej strony widniała moja fotografia, a z lewej Karen. Leslie zakryła usta dłonią, jednak po chwili zaczęła krzyczeć i piszczeć.
- Dziękuję! - wieszała się każdemu z nas na szyi. Cieszyliśmy się razem z nią. Nieoczekiwanie zaczął wiać zimny wiatr i nieco się zachmurzyło.
- Chodźmy do domu. - zaproponowała Less, na co przytaknęliśmy głowami i poszliśmy za nią do jej pokoju. Część z nas usiadła na łóżku, reszta na krzesłach. Ja oparłam się o parapet i skrzyżowałam ramiona na piersi. Niespodziewanie stanął obok mnie Harry. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do rozmowy z pozostałymi. Obecność Stylesa tuż obok mnie nie działała na mnie..normalnie. Czułam się inaczej nie mogąc się skupić na pogadance. Stykaliśmy się ramionami, czego skutkiem były przechodzące mnie do chwila dreszcze. W pewnym momencie Hazz nachylił się nade mną tak, że czułam motyle w brzuchu a na plecach miałam przyjemnie ciarki. Czułam jego oddech na moim policzku. Działał na mnie tak, jak jeszcze nikt inny.
- Duszno tutaj. Wyjdziemy na zewnątrz?
Pokiwałam głową z lekkim zdziwieniem i wyszłam z pomieszczenia nie oglądając się za siebie. Słyszałam kroki Stylesa tuż za mną. W głowie układałam różne scenariusze. Najbardziej jednak śmieszyła mnie jego wymówka. W końcu znaleźliśmy się na zewnątrz. Nabrałam w płuca haust świeżego powietrza i popatrzyłam przed siebie.
- Lepiej? - spytałam, śmiejąc się z "duszno tutaj."
Harry westchnął i sam się zaśmiał. Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Czułam na sobie wzrok chłopaka, na co zawstydzałam się. Styles chyba to zauważył, bo znów się zaśmiał.
- Po co mnie tutaj wyciągnąłeś? - zapytałam w końcu i stanęłam naprzeciwko niego niepewnie na niego patrząc. Stanął niebezpiecznie blisko mnie i popatrzył mi w oczy odgarniając kosmyk moich włosów. Myślałam, że zaraz zwariuje. Wiedziałam tylko jedno - zakochałam się.
- Masz ochotę na spacer? - wyszeptał mi do ucha, na co znów mi przeszedł po plecach dreszcz. Jego obecność działała na mnie obezwładniająco, jednak uwielbiałam to czuć.
- Jasne. - wyszeptałam i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił wyraz twarzy. Wzięłam go pod rękę i ruszyliśmy londyńskim chodnikiem. Przez cały czas to Harry coś mówił, a ja tylko przytakiwałam lub się podśmiewałam. Nagle poczułam krople deszczu na swojej twarzy, co po chwili przerodziło się w wielką ulewę. Nie czekając dłużej pobiegliśmy w stronę domu Leslie. Kiedy byliśmy już prawie pod bramką, Harry złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Dokończymy jutro, hm? - powiedział z lekką chrypką w głosie i znów się do mnie przysunął. Po chwili zatonęliśmy w słodkim pocałunku. Nie chciałam tego kończyć. Oddałam mu się zupełnie. Wpiłam się w jego usta. Nie wiedziałam, że będę mogła przeżyć coś takiego właśnie z nim. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyliśmy sobie prosto w oczy, po czym uśmiechnęliśmy się.
- Do jutra. - wyszeptałam i posłałam chłopakowi ostatni uśmiech, po czym odwróciłam się i szybkim krokiem pokonałam trasę do domu. W pewnym momencie zaczęłam biec, a kiedy dobiegłam do mojego mieszkania byłam przemoczona do suchej nitki. Nie przejmowałam się tym jednak. Na swoich ustach wciąż czułam wargi Harry'ego. Mama z Annabel siedziały w salonie, więc przywitałam się z nimi nie zatrzymując się skierowałam się prosto do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy ulubione dresy i po wziętym prysznicu nałożyłam je na siebie. Wysuszyłam włosy, po czym wróciłam do pokoju zamykając drzwi i usiadłam na łóżku biorąc laptopa na kolana. Uruchomiłam urządzenie i zapatrzyłam się w punkt. Cały czas miałam przed oczyma Hazzę i cały czas wspominałam nasz pierwszy pocałunek dotykając palcami dolnej wargi. Zalogowałam się na TT, FB i Skype. Na tym ostatnim przy Karen pojawiła się zielona kropka. Nie czekałam długo. Odebrałam połączenie od przyjaciółki, a ta od razu naskoczyła na mnie z udawanym oburzeniem.
- Gdzie zwiałaś ze Stylesem? - spytała na przywitanie. Z uśmiechem opowiedziałam jej całą historię. Widziałam, jak kąciki ust Kar również się unoszą.
- To jutro szykuje się wielka randka? - zapytała i puściła do mnie oczko.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po czym pożegnałyśmy się. Wyłączyłam komputer i odstawiłam na biurko. Zegar wskazywał 20.00. Przebrałam się w piżamę, zmyłam resztki makijażu, a włosy związałam w luźnego kucyka. Wróciłam do pokoju, położyłam się w łóżku nakrywając cienką kołdrą i długo jeszcze wspominałam dzisiejsze wydarzenie. Z tego wszystkiego zupełnie zapomniałam pożegnać się z Less. Chwyciła za telefon i wystukałam do niej SMSa z przeprosinami i powodem. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. O dziwo, była bardzo zadowolona z mojego wyjścia z Harrym i nie miała do mnie żalu oraz życzyła mi szczęścia. Dopiero wtedy spokojna położyłam głowę na poduszce i znów wróciłam pamięcią do dzisiejszego pocałunku. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy ...
//http://www.youtube.com/watch?v=o_v9MY_FMcw
AAAAWWWWWWWWW ♥
TEN TELEDYSK JEST AWSFAJSKDJCMSASGSJM!!!
UWIEEELBIAAM GOO I UWIELBIAM ICH *.*
Przez to jaranie się teledyskiem 1/3 część (końcowa) może być niezrozumiała,
z błędami językowymi itp., ale mam nadzieję że się wyczytacie i zrozumiecie ;*
Martwi mnie to, że pod 6. było tylko 7 komentarzy :(
Dlaczego? :(
SKOMENTUJ :*
To dla mnie naprawdę dużo znaczy ^^
Do następnego, moje drogie < 3
PS: Szablonem się na razie nie przejmujcie,
bo wciąż nad nim pracuję ;d
+ w zakładce "Bohaterowie" nowe osoby ♥